|
www.timberships.fora.pl Forum autorskie plus dyskusyjne na temat konstrukcji, wyposażenia oraz historii statków i okrętów drewnianych
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pantelej
Dołączył: 22 Cze 2012
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 17:29, 30 Mar 2015 Temat postu: Lamus ciekawostek |
|
|
"Działo się to w roku 1829. Szkuner Mermaid, płynący z Sydney do Raffles Bay, rozbił się o rafy koralowe w cieśninie Torres, między Australią i Nową Gwineą. Osiemnastoosobowa załoga przedostała się przez sterczące z morza skały i po trzech dniach wyratowana została przez żaglowiec Swiftsure. Dwa dni później ten statek wpadł na mieliznę. Rozbitków przejął na pokład szkuner Govenor Ready, płynący do Papua. W dalszej drodze wybuchł na nim pożar. Trzy załogi liczące już 64 marynarzy zajęły miejsca na szalupach które przedryfowały przez otwarty Pacyfik. Rozbitkom przyszedł na pomoc kuter Comet. Ale i ten statek nie wytrzymał burzy jaka rozszalała się po kilku dniach. 85 rozbitków przyjął na pokład płynący do Australii Jupiter. Ledwie jednak odpłynął od miejsca katastrofy sam nadział się na podwodne skały.
Pięć załóg rozbitków - razem 123 marynarzy i wśród nich pięciu kapitanów - uratował liniowiec City of Leeds wiozący 100 pasażerów. Nie zdążyli oni jeszcze ochłonąć z wrażeń związanych z losami pięciu kolejno niszczonych statków, gdy nowa sensacja wynikła z wyjątkowego zupełnie zbiegu przypadków.
Lekarz okrętowy City of Leeds rozglądał się wśród obecnych na pokładzie za mężczyzną w wieku około 35 lat, który mógłby ujść za urodzonego w hrabstwie York w Anglii. Chciał go zaprowadzić do pewnej umierającej pasażerki wzywającej zaginionego przed 10 laty syna. Okazało się, że jeden z członków załogi Merimaid pochodzi z Yorku i liczy 34 lata. Gdy doktor poprosił go, by udawał niejakiego Petera Richardsona z miasteczka Whitby, okazało się, że tennie musi wcale udawać, bo sam jest właśnie owym zaginionym synem chorej pasazerki. Płynęła ona do Australii, żeby go odszukać. Spotkanie z synem uratowało jej życie. Dokumenty tej nieprawdopodobnej historii znajdują się w archiwum Urzędu Morskiego w stolicy Australii"
Z książeczki Mariana Kozłowskiego - swoją szosą, znając dość słabe wyposażenie ratunkowe dawnych jednostek - mieli dużo szczęścia owi rozbitkowie - o ile historia jest prawdziwa ; )
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|