Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna www.timberships.fora.pl
Forum autorskie plus dyskusyjne na temat konstrukcji, wyposażenia oraz historii statków i okrętów drewnianych
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Osobliwe przypadki sądów wojennych

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna -> Okręty wiosłowe, żaglowe i parowo-żaglowe / Kącik humoru
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6371
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 20:40, 26 Lip 2011    Temat postu: Osobliwe przypadki sądów wojennych

Powody, dla których można było postawić oficera przed sądem wojennym bywały bardzo różne. W najnowszym (2009 r.) wydaniu książki Arthura Brittona Smitha „Legend of the Lake. The 22-gun brig-sloop Ontario 1780” autor opowiada o kapitanie Thomasie Aubrey (co prawda z brytyjskiego 47 regimentu piechoty, a nie z marynarki), który w 1778 r. miał ciągłe utarczki z chwilowo mu podległymi porucznikami – Glennie z królewskiej artylerii i Twissem z korpusu inżynierów – podczas wyprawy na Rzece Św. Wawrzyńca i jeziorze Ontario. W pewnym momencie ci dwaj dostali polecenie sporządzenia mapy i nazwania rozmaitych punktów na Carleton Island, wyspie znanej wcześniej pod nazwą Deer. Dla zachodniego przylądka wyspy Glennie i Twiss wybrali nazwę „Aubrey Head”, co wprawdzie można dosłownie tłumaczyć na „Głowę Aubrey’a”, ale w zasadzie jest rozumiane (w wielu podobnych przypadkach) jako cypel. Tak się jednak składa, że w oczach ówczesnych ludzi, cypel ten przypominał... penisa. Zdjęcie satelitarne z Googla potwierdza to średnio, ale oczywiście, jak się komuś wszystko tylko z jednym kojarzy... W każdym razie Aubrey oddał Glenniego pod sąd wojenny „za tę i inne obrazy”!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6371
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 18:58, 29 Lip 2011    Temat postu:

W styczniu 1799 do brytyjskiej floty Morza Śródziemnego dotarł admirał Keith z liczną grupą swoich protegowanych – Szkotów – by wkrótce objąć naczelne dowództwo, i zainstalował się na liniowcu Barfleur. Wśród nowych oficerów flagowca znalazł się też młody porucznik Thomas Cochrane (jako syn i dziedzic szkockiego hrabiego tytułowany lordem), przyszły słynny dowódca fregat i admirał marynarek Chile, Brazylii, Grecji. Nieopierzony lord, już wtedy kultywujący zwyczaj kłócenia się ze wszystkimi zwierzchnikami, z miejsca zapałał antypatią do pierwszego oficera, porucznika Philipa Beavera. Główną przyczyną – przynajmniej oficjalnie – był fakt, że ten ostatni przechowywał w beczkach po wołowinie skóry z bydła szlachtowanego na pokładzie dla całej floty i sprzedawał je w dogodnych momentach, z korzyścią dla starszej kadry oficerskiej. Cochrane, znany z pazerności (wymuszonej, bowiem jego ojciec roztrwonił resztki majątku rodzinnego) nie uczestniczył w zyskach z tego procederu, za to wielki nos jego lordowskiej mości ogromnie podobno cierpiał w wyniku odoru wydostającego się z tych beczek w miarę rozpadu resztek tkanki mięsnej przyczepionych do skór. Z powodu tego splotu okoliczności Barfleur zyskał jakoby we flocie mało zaszczytny przydomek „śmierdzący szkocki okręt”. Niechęć między obu oficerami rosła i znalazła swoją kulminację, kiedy pewnego dnia Cochrane wrócił z lądu, gdzie zajmował się polowaniem na ptactwo, po wyznaczonym mu czasie, a wszedłszy na pokład nie zameldował się u pierwszego oficera, jak wymagał regulamin, tylko zszedł sobie do swojej kabiny. Wściekły Beaver podążył za nim i indagował w sprawie dziwnego zachowania, „które czyniło go śmiesznym”. Odpowiedź lorda, że nie może pomóc pierwszemu oficerowi ośmieszać się w oczach kapitana nie załagodziła, rzecz jasna, sytuacji, a jej ostatecznym rezultatem był sąd wojenny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6371
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 19:24, 30 Lip 2011    Temat postu:

Tym razem przypadek, w którym bezpośrednie przewinienie będące przyczyną sądu wojennego nie miało w sobie nic osobliwego – młodszy stopniem oficer Royal Navy wyzwał na pojedynek starszego stopniem, co było absolutnie zakazane i traktowane jako jedno z najcięższych przestępstw. Jednak sytuacja, która do tego wyzwania doprowadziła, już do codziennych nie należała. W sumie chodzi o historię nieoczekiwanego końca kariery w brytyjskiej marynarce wojennej Franka Abneya Hastingsa, słynnego potem z brawurowego dowodzenia parowcem Karteria podczas greckiej wojny wyzwoleńczej.
Otóż w 1819 Hastings, w stopniu porucznika, dowodził brygiem Kangaroo. Kiedy 18 czerwca wchodził do Port Royal na Jamajce, postanowił „pokazać fason”. Wpłynął do portu z wielką prędkością, pod dużą ilością żagli, skierował wprost na flagową fregatę Iphigenia i dopiero blisko niej kazał równocześnie zwinąć żagle i rzucić kotwice, by zatrzymać się niemal w miejscu, „z przytupem”. Widział wcześniej innych tak się zatrzymujących i wydawało mu się to niezwykle efektowne i dowodzące charakteru. W tym przypadku doprowadziło do najechania na linę kotwiczną flagowca i skończyłoby zderzeniem obu okrętów, gdyby nie rozpaczliwe manewry porucznika wachtowego i dowódcy fregaty. Ten ostatni nie wytrzymał nerwowo tak koszmarnej głupoty i wykrzyczał w furii: „Najechałeś na naszą kotwicę. Powinieneś się wstydzić, ty przeklęty niezdaro, kim ty jesteś?!” Finał niewydarzonych popisów żeglarskich był zaś taki, że 25-letni Hastings wyzwał dowódcę okrętu flagowego na pojedynek i zgodnie z wyrokiem sądu wojennego został wyrzucony z marynarki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6371
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 18:48, 08 Sie 2011    Temat postu:

Tym razem kulisy procesu wojennego dotyczącego wydarzeń raczej średnio śmiesznych, za to dobrze się wpisujących w ducha „pomroczności jasnej”, „choroby filipińskiej” i tabletek usprawiedliwiających publiczne wygadywanie dowolnych kłamstw.

Otóż pewnego wieczoru 1839 r. porucznik John Pollard Davey z fregaty Castor miał pełnić wachtę, na którą się zdrowo spóźnił. Wkrótce potem odesłał za bezanmaszt chłopca okrętowego, jako karę za chodzenie bez czapki. Godzinę później na pokład wyszedł kapitan, a widząc stojących za bezanmasztem trzech marynarzy i chłopca, pofatygował się do Deweya, by dociec przyczyny. Ten tymczasem zapomniał już swojego udziału w całym incydencie, opowiadał bzdury i w ogóle wykazywał wszelkie oznaki „wskazujące na spożycie”. Został aresztowany i stanął przed sądem. Tam przyznał się do winy, ale zwrócił uwagę na „okoliczności łagodzące” – służył od 1806 do 1818 w służbie celnej, a później (1836 r.) jeszcze przez półtora roku w Ochronie Brzegowej; natura tej służby strasznie go wyczerpała w ogóle, a tego akurat dnia (1839 r.) miał wiele dodatkowych obowiązków i był bardzo zmęczony. W rezultacie, kiedy wypił tylko kapkę wina Wink do obiadu, rozłożyło go kompletnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6371
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 14:56, 30 Sie 2011    Temat postu:

Dziś przypadek sądu wojennego, który zdecydowanie nie kwalifikuje się do „kącika humoru” (chyba że czarnego Sad ), wyniknął jednakże z bardzo osobliwej przyczyny.
W 1776 czy 1777 brytyjska fregata 32-działowa Diamond wróciła na Rhode Island z bojowego patrolu, mając - zgodnie z regulaminem – załadowane działa. Nagle otrzymała rozkaz wzięcia udziału w salucie eskadry. Pierwszy oficer fregaty, Thomas Duckworth, rozkazał wyjąć kule z armat i je policzył, zyskując pewność, że zostały usunięte ze wszystkich. Po odpaleniu okazało się jednak, że jedno z dział załadowano wcześniej dwiema kulami. Efekt był smutny – na sąsiednim okręcie wystrzelony z fregaty pocisk zabił 5 ludzi. Duckwortha sądzono za to samo dwukrotnie – najpierw uniewinnił go sąd wojenny marynarki, ale potem próbował skazać za morderstwo sąd cywilny. Tylko interwencji głównodowodzącego na tych wodach zawdzięczał uwolnienie.
Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6371
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 18:16, 03 Wrz 2011    Temat postu:

Jeszcze jeden sąd wojenny z udziałem brytyjskiego oficera Thomasa Duckwortha, mającego talent do kolekcjonowania rozpraw (występował zresztą po obu stronach stolika sędziowskiego).
Kiedy Duckworth był już świeżo upieczonym wiceadmirałem i właśnie skończyła się jego tura głównodowodzącego na Jamajce, nieprawdopodobnie długo zwlekał z powrotem do Anglii. Jego następca, kontradm. James Richard Dacres, przybył na miejsce w kwietniu 1804, ale Duckworth wyruszył w drogę dopiero 19 lutego 1805! Kiedy na Jamajce pojawił się kmdr James Wood na fregacie Acasta (eskortował konwój), nakazano mu przejść na 74-działowiec Hercule, co teoretycznie oznaczało awans. W rzeczywistości Duckworth potrzebował jego fregaty, by dyskretnie przewieźć wielkie ilości nagromadzonych trunków oraz materiałów do budowy swojej rezydencji. Wood się sprzeciwił, a sprawa zrobiła się głośna i przerodziła w skandal, gdy okręt wojenny pod flagą wiceadmirała dotarł do celu obładowany 11 pniami i dwoma płatami drzewa mahoniowego oraz innymi prywatnymi towarami o masie ocenianej na między 40-140 ton (!!!), całkowicie przypominając handlowy żaglowiec zachodnioindyjski. Na rozprawie zorganizowanej w Portsmouth w kwietniu 1805, pięciu doradców prawnych, specjalistów prawa Admiralicji, wydało jednogłośnie opinię, że Duckworth złamał jeden z artykułów wojennych. Ale zasiadający w sądzie admirałowie i komandorzy, koledzy oskarżonego (jak zawsze w tego typu izbach, w których ocenia się kumpli mogących wkrótce zamienić się z sędziami na miejsca), nie tylko nie zauważyli żadnych dowodów przeciwko wiceadmirałowi, lecz orzekli, że wszelkie oskarżenia przeciwko niemu były „grubiańskie, ordynarne, złośliwe, niegodziwe Very Happy i wysoce szkodliwe dla dyscypliny i dobrego zarządzania – stąd orzeka się, że rzeczony Sir J.T. Duckworth jest w pełni i honorowo uniewinniony ze wszystkich i każdej ich części”.
Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6371
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 9:07, 02 Sty 2012    Temat postu:

Nie jest to humor najwyższych lotów i może bym wcale o tym przypadku nie wspominał, gdyby nie fakt jego absolutnej autentyczności. Otóż gdzieś między 1806 a 1808 odbyła się rozprawa sądu wojennego przeciwko porucznikowi Williamowi Hughowi Somerville z fregaty Renommee, oskarżonemu ni mniej ni więcej, tylko o głośne puszczanie bąków w mesie oficerskiej i inne tego typu „ohydne praktyki niegodne zachowania się dżentelmena”.
Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
de Villars




Dołączył: 27 Lip 2010
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 11:48, 04 Sty 2012    Temat postu:

Mam nadzieję, że nie został zbyt surowo ukarany za swe przewinienie Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6371
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 13:11, 04 Sty 2012    Temat postu:

Chyba jednak tak, przynajmniej pośrednio.
Nie znam wyroku w tej sprawie, ale po 1808 nazwisko tego porucznika znika z rejestrów Royal Navy - ani nie zginął, ani nie umarł na służbie, jednak nigdy już nie awansował i w ogóle został skreślony z listy oficerów marynarki. Na ogół taka ewidencja dotyczy ludzi, którzy sami zrezygnowali. Nie potrzeba formalnej kary, by ostracyzm towarzyski i powszechna pogarda skłoniły do zmiany otoczenia i zawodu.
Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kapitanwidmo




Dołączył: 21 Mar 2019
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 16:43, 23 Mar 2019    Temat postu:

Słyszałem o wielu ale to na prawdę wielu przypadkach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna -> Okręty wiosłowe, żaglowe i parowo-żaglowe / Kącik humoru Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin