Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna www.timberships.fora.pl
Forum autorskie plus dyskusyjne na temat konstrukcji, wyposażenia oraz historii statków i okrętów drewnianych
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

SAN DOMINGO 1806

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna -> Okręty wiosłowe, żaglowe i parowo-żaglowe / Artykuły tematyczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6376
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 18:51, 10 Cze 2023    Temat postu: SAN DOMINGO 1806

SAN DOMINGO 1806

BITWA LINIOWCÓW

W 1806 r. Francuzi, przybici i zniechęceni bezprzykładną klęską pod Trafalgarem (przed marynarzami nie dało się ukryć jej skali ani propagandowymi kłamstwami Napoleona o zwycięstwie jego marynarki, ani idiotycznymi gadkami, że jak w sztormie po bitwie na niektórych tonących okrętach wciągnięto z powrotem francuskie bandery krótko przed pójściem na dno, to one "się nie liczą" do przegranej), ponieśli kolejną bolesną porażkę w starciu flot liniowych. Nie miała ona oczywiście takiego znaczenia jak Trafalgar (żadna bitwa morska do końca okresu wojen napoleońskich już równie ważna nie była), takiego rozmiaru, znamion geniuszu dowódcy itp. Starcie to nie jest też bynajmniej nieznane. Jednak upłynięcie zaledwie kilku miesięcy od dni ostatecznej chwały i śmierci Nelsona, dość przypadkowy charakter bitwy pod San Domingo oraz kontrowersyjny - delikatnie mówiąc - naczelny dowódca brytyjski spowodowały, że walkę tę traktuje się w historii wojen morskich po macoszemu (oczywiście spisy okrętów biorących udział, razem z ich kapitanami, można znaleźć wszędzie, lecz to akurat najmniej frapujące). Tymczasem sposób jej rozegrania był dość ciekawy i dał szanse niektórym historykom francuskim na szerzenie kolejnych kłamstw, zasługuje więc na uwagę. Ponieważ przebieg zdarzeń miał związek z geografią niezbyt u nas znaną i w paru przypadkach niełatwą do znalezienia w atlasie lub na stronie google maps, krótki opis został tu uzupełniony mapkami zamieszczonymi w galerii, a poszczególne fazy bitwy – planikami. Także w galerii zamieściłem szkice pokazujące istotę konstrukcji jednostek, które w bitwie były obecne.
Po utracie jądra swojej floty pod Trafalgarem Francuzi unikali następnych podobnych bitew. Nawet nie tak ważne były okręty - które Napoleon, dysponujący zasobami całej Europy, dowolnie na jego rozkaz wyciskanymi, mógł dość łatwo i szybko zastąpić nowymi - ile niezbędne zaopatrzenie, bardzo trudne do transportowania lądem z miejsc wytwarzania do baz marynarki, oraz doświadczeni marynarze, których jego system szkolenia w koszarach w sztuce stukania obcasami i walce na bagnety, w ogóle nie dostarczał. Jak zawsze w dotychczasowej historii tego kraju, po przegraniu wielkich batalii morskich przerzucano się na działania szybkimi, wydzielonymi eskadrami, łatwiej mogącymi łamać blokadę. Takie zespoły nie były w stanie przeprowadzać poważnych operacji, ale świetnie się nadawały do niszczenia konwojów, przechwytywania okrętów patrolowych, przewożenia posiłków do odciętych garnizonów itp.
Korzystając z odepchnięcia przez złą pogodę brytyjskich sił blokujących adm. Cornwallisa, 13.12.1805 opuściła port znaczna część floty Brestu – 11 liniowców, 4 fregaty, korweta, 2 awiza. Z góry podzielona była na dwie samodzielne eskadry (rozłączyły się dwa dni później), mające odrębne zadania i trasy rejsów. Jedną dowodził kontradmirał Corentin-Urbain de Leissègues (1758-1832). Pod jego rozkazami było pięć liniowców (za okręt flagowy służył 118-działowy Impérial), dwie fregaty i korweta. Miał dowieźć na San Domingo żołnierzy do uzupełnienia garnizonu, a potem krążyć przez dwa miesiące w rejonie Jamajki i zwalczać brytyjską żeglugę, zaś w wypadku, gdyby Anglicy okazali się tam za silni - robić to w okolicach Nowej Fundlandii. Drugą eskadrę, pod kontradmirałem Jeanem-Baptiste-Philibertem Willaumezem (1761-1845), tworzyło 6 liniowców, 2 fregaty i 2 awiza. Tę grupę wysłano do Cayenne trasą, która miała prowadzić wg uznania dowódcy w okolice Przylądka Dobrej Nadziei albo Wyspy Św. Heleny, a stamtąd do celu przez Martynikę albo Gwadelupę. Zadaniem Willaumeza było krążenie przez kilka miesięcy w okolicach Barbados, zadanie Brytyjczykom maksymalnych możliwych strat i ostateczny powrót do Europy drogą koło Wyspy Św. Heleny.
Brytyjska admiralicja dowiedziała się o wyjściu Francuzów z Brestu dopiero 11 dni później. Rozkazano natychmiastowy pościg, ale zespół do tego wyznaczony nie zdołał opuścić Anglii przed schyłkiem stycznia 1806 r. Tymczasem Willaumez napotkał w połowie grudnia 1805 r. brytyjski konwój z Gibraltaru i urwał z niego dwa transportowce, które odesłał na Teneryfę pod eskortą jednej z fregat. Następnie zetknął się 25.12 w okolicach Wysp Kanaryjskich z eskadrą wiceadm. Duckwortha, późniejszego brytyjskiego głównodowodzącego w bitwie pod San Domingo, stanowiącej istotę tego tekstu.
Wiceadmirał John Thomas Duckworth (1747/1748-1817) dysponował wielkim doświadczeniem i miał już za sobą długą karierę, walcząc na morzu od 1759 r., czyli przez prawie pół wieku. Nie brakowało w jego służbie elementów silnie wyróżniających, jak udział w wielkich bitwach - na wodach zatoki Lagos (18.08.1759), w zatoce Quiberon (20.11.1759), na Atlantyku (Bitwa Sławnego Pierwszego Czerwca 1794) albo zajęcie Minorki w 1798 r., przechwycenie 6.04.1799 konwoju hiszpańskiego amerykańskiego z rtęcią (wartości 70 tysięcy funtów), zdobycie wyspy Saint-Martin w 1801 r., ale także kontrowersji – demonstrowanie pretensji za brak wystarczającej (jego zdaniem) nagrody po odbiciu Minorki, zawinione fiasko ekspedycji przeciwko Curaçao w 1804 r., spóźnienie się na bitwę pod Trafalgarem na skutek marudzenia przy wyborze flagowca, orkiestry okrętowej itp. Najbardziej problematyczne kampanie w karierze Duckwortha miały co prawda nastąpić później – dotkliwa porażka w fatalnie wykoncypowanej, źle przygotowanej (przez innych) i źle zrealizowanej wyprawie do Cieśnin Dardanelskich w 1807 r. czy daremne pościgi na Atlantyku za francuskimi eskadrami w 1808 i 1809 r., jednak już w 1805 r. był znany z tego, że jego odwadze i pragnieniu zaszczytów nie dorównywały komunikatywność oraz zdolność do trzeźwej oceny sytuacji. Podlegał wówczas wiceadm. Colingwoodowi, dowódcy brytyjskiej floty Morza Śródziemnego (której obszar operacyjny wychodził daleko na Atlantyk). Wspomniane spotkanie z Willaumezem 25.12.1805 zastało go w niewygodnej sytuacji. Duckworth w zasadzie pilnował resztek francusko-hiszpańskiej floty spod Trafalgaru, zablokowanych w Kadyksie, ale najpierw opuścił stanowisko i skierował się na południe w wyniku otrzymania 26 listopada informacji, że jakaś francuska eskadra rozproszyła sześć dni wcześniej w okolicach wysepek Selvagens (dla Anglików: The Salvages) brytyjski konwój wysłany do Gorée, a potem – gdy po bezowocnych poszukiwaniach wracał na północ – dostał wiadomość o siłach Leissèguesa i Willaumeza (oczywiście bez nazwisk, które na falach trudno było wypatrzeć) widzianych koło Ouessant. Kiedy więc 25 grudnia, stale podążając na północ, spotkał eskadrę tego ostatniego między Maderą a Wyspami Kanaryjskimi (nieco na zachód od obu, w pozycji o szerokości geograficznej północnej 30º52’ i długości zachodniej 20º16’), podążającą na południe, nakazał zwrot i rozpoczął pościg. Miał jednak okręty bardzo rozproszone, które w warunkach podążania za przeciwnikiem z maksymalnymi prędkościami oddalały się od siebie jeszcze bardziej, pod koniec na przestrzeni prawie 15 mil (wg Clowesa) lub nawet 45 mil (zdaniem Brentona). Musiałyby wchodzić do walki kolejno, z zagrożeniem ewentualną lokalną przewagą Francuzów. Wiceadmirał pragnął sławy Nelsona, ale nim nie był i nie zaryzykował. Zrezygnował z pościgu następnego dnia o godz. 13, gdy znajdował się na 28º25’ (albo 28º35’) szerokości północnej i 19º10’ długości zachodniej, czyli lekko na zachód od Wysp Kanaryjskich. Pozwolił wymknąć się przeciwnikom bez strat, bez przeszkód, a nawet bez należytego rozpoznania ich ruchów i zamiarów, marnując znakomitą okazję. Skupił swoje siły i – zamiast wrócić, jak miał obowiązek, pod Kadyks – pożeglował sobie ku Wyspom Podwietrznym, motywując to koniecznością uzupełnienia zapasów świeżej wody. Wody rzeczywiście mu brakowało, ale pomysł, by musiał jej szukać koniecznie po przeciwnej stronie Atlantyku, był całkiem autorski - do Kadyksu miał wielokrotnie bliżej! Chociaż trzeba przyznać, że w tej strefie zarówno układ prądów morskich jak kierunek pasatów zdecydowanie sprzyjały żegludze na zachód, czego dla epoki okrętów bez napędu mechanicznego nie można lekceważyć. Willaumez podążył ku Przylądkowi Dobrej Nadziei, jednak od załogi pochwyconego statku handlowego dowiedział się, że Kolonia Przylądkowa wpadła tymczasem w ręce Anglików. Pozostał do kwietnia na południowym Atlantyku, a potem pożeglował do Cayenne.
CDN.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6376
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 10:08, 11 Cze 2023    Temat postu:

CD. (1)
Thomas Duckworth z większością eskadry (zgodnie z rozkazami musiał jeszcze niektóre jednostki skierować do innych zadań) dotarł do zatoki Carlisle na Barbados 12.01.1806. Wysłał natychmiast dalej 40-działową fregatę Acasta, aby jej dowódca przygotował wszystko do zaopatrzenia okrętów w słodką wodę na wyspie St. Kitts. Wiceadmirał po podniesieniu kotwic 14 stycznia, zjawił się pięć dni później na redzie portu Basseterre (Basse-Terre) na St. Kitts (St. Christopher). Tam dołączył do niego (21.01) kadm. Alexander Cochrane (1758-1832), który oprócz flagowego 74-działowca Northumberland dysponował innym okrętem tej klasy – Atlas. Cochrane zajmował w latach 1805-1810 stanowisko brytyjskiego głównodowodzącego w rejonie Wysp Podwietrznych, miał więc własne zadania i operacyjnie nie podlegał Duckworthowi, który był tutaj gościem i to nieproszonym. Jednak w przypadku podjęcia decyzji o wspólnym działaniu kontradmirał w oczywisty sposób stawał się podwładnym wiceadmirała. Na razie obaj brytyjscy oficerowie flagowi mieli bardzo słabe pojęcie o obecności, sile i zadaniach francuskich eskadr. Duckworth ścigał bezskutecznie Willaumeza, nic nie wiedział o kierującej się właśnie do Indii Zachodnich eskadrze Leissèguesa, szykował się do powrotu pod Kadyks. Cochrane nie odkrył, że francuski kontradmirał już jest na podległych mu wodach.
Corentin-Urbain de Leissègues natknął się po południu 15.12.1805 (lekko na zachód od Ousseant) na brytyjski konwój podążający z Cork do Indii Zachodnich, pod ochroną tylko dwóch fregat i slupa; pomimo pościgu trwającego do nocy 17.12 nie zdołał dopaść Anglików, a ci tymczasem alarmowali pobliskie eskadry Royal Navy. Między innymi jedna z fregat przekazała 23.12 informację wiceadmirałowi Duckworthowi. Natomiast Leissègues - pokonawszy w rejonie Azorów ciężki sztorm, który zepchnął go z kursu i oddzielił na krótko część jednostek - dotarł 20.01.1806 do Santo Domingo, gdzie dostarczył generałowi Ferrand posiłki (1000 żołnierzy albo trzy kompanie piechoty) i zaopatrzenie (broń, amunicję, żywność), wyładowywane do 29.01 na redzie miasta.
Zespół francuski tworzyły okręty:
118-działowy (uzbrojony de facto w 124 działa i haubice, a może nawet w 130) trójpokładowiec Impérial, na którym powiewała flaga kontradmirała; bezpośrednim dowódcą liniowca był kmdr („kapitan liniowca”) Armand-François Le Bigot (1770-1820);
80-działowy (naprawdę uzbrojony w 94 działa i haubice) dwupokładowiec Alexandre, którego dowódcą był kmdr Pierre-Élie Garreau (1766-1841);
74-działowy (naprawdę uzbrojony w 78 dział i haubic) dwupokładowiec Diomède, którym dowodził kmdr Jean-Baptiste Henry (1757-1818);
74-działowy (naprawdę uzbrojony w 80 dział i haubic) dwupokładowiec Jupiter, komendę nad którym sprawował kmdr Patrice-Gaspard Laignel (1769-1855);
74-działowy (naprawdę uzbrojony w 78 dział i haubic) dwupokładowiec Brave, którego kapitanem był kmdr Louis-Marie Coudé (1752-1822);
fregata klasy de 24 (czyli z działami 24-funtowymi w głównej baterii; uzbrojona w 40 dział i karonad) Comète;
fregata klasy de 12 (czyli z działami 12-funtowymi w głównej baterii; uzbrojona w 34 działa i haubice) Félicité, której dowódcą był „kapitan fregaty” Jean Dornaldeguy (1771-1855);
20-działowa korweta Diligente, komendą nad którą sprawował „kapitan fregaty” Raymond Cocault (1769-1839).
Sytuacja polityczno-wojskowa na Hispanioli/San Domingo/Haiti była wtedy dość złożona – na mocy traktatu z Bazylei z 1795 r. Francuzi zajęli wschodnią, wcześniej hiszpańską część wyspy (dziś Dominikana), ale potem zostali stopniowo wyparci z pozostałych partii. W 1806 r. trzymali silnie tylko dawną stolicę części hiszpańskiej, właśnie Santo Domingo, a ludność przyległych terenów, jeśli nie należała do Murzynów czy Mulatów, miała przede wszystkim pochodzenie hiszpańskie, nie francuskie. Przy permanentnym toczeniu wojen z byłymi niewolnikami (którzy pod wodzą gen. Dessalinesa, wówczas już cesarza Jakuba I, oblegali nawet samo Santo Domingo w marcu 1805 r.) trudno było liczyć na jakieś stałe granice. Miało to znaczenie także dla działań okrętowych, ponieważ na wybrzeżach terenów opanowanych przez powstańców (do tego czasu większości wyspy) nie tylko niemożliwe było pozyskiwanie zaopatrzenia, ale lądujące – w razie katastrofy lub pobicia przez nieprzyjaciela – załogi francuskie musiały się liczyć z niemal pewną, okrutną śmiercią.
Brytyjska admiralicja zorientowała się w Wigilię w 1805 r., że Francuzi opuścili Brest i skierowała za nimi dwie eskadry (jedną wysłała ku Maderze i Indiom Zachodnim, drugą ku Wyspie Św. Heleny i Przylądkowi Dobrej Nadziei). Jednak nie zdołano ich przygotować przed końcem stycznia 1806 r., więc nawet ta pierwsza nie miała szans dotrzeć do rejonu przed bitwą rozegraną u wybrzeży San Domino na początku lutego. Doszło do niej zupełnie przypadkowo, ponieważ wiceadm. Duckworth nie spodziewał się tu dużej eskadry Francuzów, a kadm. Leissègues nic nie wiedział o wizycie tak silnego zespołu brytyjskiego w rejonie Antyli.
Tymczasem Kingfisher, 16-działowy slup w typie fregaty, którym od końca lipca 1805 dowodził kapitan (commander) Nathaniel Day Cochrane (?-1844), operował już od 1804 r. na Morzu Karaibskim. Teraz jego załoga dostrzegła eskadrę Leissèguesa kierującą się ku Santo Domingo i przekazała Duckworthowi taki meldunek 1 lutego. Wiceadmirał natychmiast ruszył na zachód i przeszedł przez cieśninę Corvel [nazwa występująca tylko w jednym opracowaniu brytyjskim i u tych, którzy z niego przepisują - prawdopodobnie przekręcone Carvel, Caravelle, czyli rzadkie, historyczne określenie (czasem trafiające się na osiemnastowiecznych mapach) wysepki Little Passage Island, dziś Culebrita; w sumie oznaczałoby to po prostu dawno nieaktualną nazwę Virgin Passage, Cieśniny Dziewiczej] a także minął wyspę Zacheo [Isla de Cicheo, Isla Desecheo] w cieśninie Mona. Po drodze przyłączał napotkane jednostki, jak 14-działowy slup o takielunku brygu Épervier (koło Wyspy Św. Tomasza) oraz 36-działową fregatę Magicienne (blisko San Domingo). W rezultacie, w chwili spotkania z Francuzami siły Duckwortha i kadm. Cochrane’a obejmowały następujące okręty:

74-działowy (uzbrojony de facto w 84 działa i karonady) dwupokładowiec Superb, na którym powiewała flaga wiceadmirała; bezpośrednim dowódcą liniowca był kmdr („captain”) Richard Goodwin Keats (1757-1834);
80-działowy (naprawdę uzbrojony w 84 działa i karonady) dwupokładowiec Canopus, na którym podnosił flagę kadm. Thomas Louis (1758-1807); dowódcą okrętu był kmdr Francis William Austen (1774-1865);
74-działowy (naprawdę niosący 84 działa i karonady) dwupokładowiec Northumberland, flagowiec kadm. Alexandre’a Chochrane; tymczasowym kapitanem był kmdr (jeszcze bez zatwierdzenia tej rangi) John Morrison (1765-1806);
74-działowy (naprawdę uzbrojony w 84 działa i karonady) dwupokładowiec Spencer, którym dowodził kmdr Robert Stopford (1768-1847);
74-działowy (naprawdę uzbrojony w 84 działa i karonady) dwupokładowiec Donegal, komendę nad którym sprawował kmdr Pulteney Malcolm (1768-1838);
74-działowy (rzeczywiście uzbrojony w 74 działa) dwupokładowiec Atlas, którego kapitanem był kmdr Samuel Pym (1778-1855);
64-działowy (naprawdę uzbrojony w 72 lub nawet 76 dział i karonad) dwupokładowiec Agamemnon, nad którym komendę sprawował był kmdr Edward Berry (1768-1831);
40-działowa (de facto niosąca 48 dział i karonad) fregata Acasta, której kapitanem był kmdr Richard Dalling Dunn (1767-1813);
36-działowa (faktycznie uzbrojona w 42 działa i karonady) fregata Magicienne, którą dowodził kmdr Adam Mackenzie (?-1823);
16-działowy (naprawdę uzbrojony w 24 działa i karonady) slup w typie fregaty Kingfisher, którym dowodził kapitan (commander) Nathaniel Day Cochrane (?-1844);
14-działowy (naprawdę wyposażony w 18 dział i karonad) slup o takielunku brygu Épervier, nad którym komendę sprawował por. James Higginson (?-?).
CDN.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6376
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 13:13, 12 Cze 2023    Temat postu:

CD. (2)
Zgodnie z przyjętymi w tamtych czasach konwencjami honorowymi (na ogół przestrzeganymi, wbrew poglądom tych, co wprawdzie nie czytają źródeł z omawianej epoki, ale i tak „wiedzą lepiej”) fregaty i korwety nie miały wziąć aktywnego udziału w nadchodzącej bitwie, zatem zbliżało się starcie 5 liniowców francuskich z 7 liniowcami brytyjskimi. Niekorzystny dla Francuzów stosunek sił poprawiało trochę to, że w ich szeregach był ogromny trójpokładowiec, któremu zdecydowanie ustępował każdy z żaglowców eskadry brytyjskich, zaś wśród tych ostatnich znajdował się mały 64-działowiec, otoczony wprawdzie nimbem byłego okrętu Nelsona, ale faktycznie już za mały do walki w nowoczesnej linii bojowej. Tym niemniej lekka przewaga Anglików była oczywista, a jeśli ponadto wziąć pod uwagę morale obu stron po bitwie pod Trafalgarem, stoczonej zaledwie kilka miesięcy wcześniej, oraz poziom wyszkolenia marynarzy, francuski admirał musiałby mieć skłonności samobójcze oraz brak zrozumienia dla interesów swojego kraju, gdyby chciał w tych warunkach toczyć otwarty bój. Pisząc o „morale” nie mam na myśli odwagi i poświęcenia, ponieważ Francuzi i w nadchodzącym boju dali ich dowody, tylko o wiarę w możliwość zwycięstwa, której wyraźnie im brakowało.
Wydaje się też, że francuski głównodowodzący początkowo zbytnio zaufał swojej wiedzy o aktualnej sytuacji w rejonie oraz kiepskiemu rozpoznaniu. Wiceadmirała Duckwortha tam po prostu NIE POWINNO BYŁO BYĆ także wg danych i rozkazów brytyjskich! Leissègues już 29 stycznia skończył wyładowywanie wojsk posiłkowych i zaopatrzenia, a mimo tego do 6 lutego nie ruszał się z miejsca, najwyraźniej oceniając zagrożenie ze strony stale operujących wtedy w Indiach Zachodnich małych i rozproszonych zespołów Royal Navy za niezwykle nikłe. Oczywiście nie możemy wykluczyć, że miał do pokonania własne problemy z uzupełnieniem słodkiej wody, świeżej żywności, traktowaniem chorych marynarzy itp. - wszak wyruszał na długie operacje krążownicze i należało się do nich dobrze przygotować. Wiemy np., że zarządził uszczelnianie swoich jednostek. Poza tym musiał czekać na naprawę liniowców Alexandre oraz Brave, które odłączyły się od niego wcześniej (przy złej pogodzie) w okolicach Azorów i dotarły na miejsce właśnie 29 stycznia. W każdym razie, gdy Francuzi dostrzegli zbliżające się jednostki wroga, byli najwyraźniej nieco spóźnieni. Około godz. 7.30 przecięli liny kotwiczne. Leissègues i inni oficerowie okrętowi przebywający wtedy na lądzie musieli gonić swoje okręty łodziami, co też nie przyspieszyło ruchów eskadry. Francuzi próbowali uciec kierując się na południowy zachód, tak jak na to pozwalała linia brzegowa, przy lekkiej bryzie z północy odchylonej nieco ku zachodowi.
W tym miejscu należy przestrzec przed geograficznym nazewnictwem w dominujących w literaturze i sieci opisach brytyjskich. Anglicy „od zawsze” przekręcali i dowolnie przenosili cudze nazwy, a teraz przepisując ze swoich źródeł pogłębiają ten chaos, więc spoglądanie na obowiązujące dziś mapy i czytanie angielskich tekstów może całkowicie zmącić obraz sytuacji. Nie jest prawdą, jak na podstawie dawnych raportów pisze Richard Woodman, że Francuzi wychodzili zachodnim kursem z zatoki Occa. Po pierwsze, owa Occa Bay, nagminnie wymieniana przez Brytyjczyków, to naprawdę Bahia de Ocoa. Po drugie, leży na zachód od redy Santo Domingo, na której kotwiczyły okręty Leissèguesa. Francuskie jednostki, próbując wymknąć się zbliżającym od wschodu Brytyjczykom, wcale nie wychodziły więc z zatoki Ocoa, tylko po przyjęciu kursu południowo-zachodniego (z przewagą zachodniego) zmierzały w jej kierunku! Gdy Francuzi znaleźli się w pobliżu Punta Palenque (cypla zamykającego od zachodu redę Santo Domingo), uformowali linię bojową. Prowadził Alexandre, za nim płynęły Impérial, Diomède, Jupiter i Brave. Fregaty i korweta, czyli Félicité, Comète i Diligente utworzyły równoległą linię, ale bliżej brzegu. Duckworth gonił przeciwnika słabszego liczebnie, więc jego zadaniem było przede wszystkim zmuszenie Francuzów do walki. Dlatego nie uformował długiej linii bojowej ze wszystkich liniowców, tylko uszykował je też w dwie równolegle linie: po prawej, nawietrznej stronie poruszały się Superb, Northumberland, Spencer, Agamemnon; po stronie lewej, podwietrznej, żeglowały Canopus, Donegal i Atlas. Przesunięcie między okrętami w liniach w kierunku wschód-zachód było takie, że o godz. 8 Canopus znajdował się prawie na trawersie liniowca Spencer. Lekkie jednostki, czyli Acasta, Magicienne, Kingfisher oraz Épervier, zajęły pozycje po zawietrznej okrętów liniowych wg rysowanych dziś schematów, ale po nawietrznej wg słownych informacji źródłowych.
CDN.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6376
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 10:06, 13 Cze 2023    Temat postu:

CD. (3)
W ciągu paru godzin pościgu ujawniły się dwa fakty. Po pierwsze, mimo stuleci opowiadań, jak to francuskie okręty, „naukowo konstruowane”, były znacznie szybsze od brytyjskich, to właśnie Brytyjczycy bez problemu doganiali teraz przeciwników. Po drugie (i oczywiste) żaglowce rozwijały rozmaite prędkości, więc w takich warunkach nie było szans na utrzymanie idealnych szyków. Do godziny 10 Agamemnon został daleko z tyłu, a cała brytyjska linia zawietrzna, prowadzona przez 80-działowiec Canopus, też mocno się opóźniła. Tymczasem wiatr skręcił na północno-wschodni (z przewagą północy), więc okręty obu flot miały go z najlepszego dla rejowców kierunku, z baksztagu. Ponieważ trzy czołowe liniowce brytyjskiej eskadry nawietrznej już dopędziły Francuzów, o godz. 10.10 na Superb skrócono żagle i otworzono ogień z dział sterburty do prowadzącego szyk francuski liniowca Alexandre. W kilkuminutowych odstępach do walki wchodziły Northumerland, strzelający do trójpokładowca Impérial, oraz Spencer, który skupiał ogień głównie na Diomède, ale – brytyjscy dowódcy byli bardzo doświadczeni i w walce bezwzględnie nawzajem się wspierający – od czasu do czasu strzelający też do francuskiego flagowca, aby wyrównać szanse Northumberlanda. Początkowo wszystkie walczące jednostki poruszały się z prędkością około 8 węzłów. Dla Francuzów, wolniej strzelających, takie warunki bitwy były niekorzystne, więc po wymianie trzech salw burtowych Alexandre przeszedł na lewy hals, przemknął za rufami okrętów Superb i Northumberland i spróbował ustawić się przed dziobem liniowca Spencer, mając nadzieję ostrzelać go bardzo groźnym ogniem amfiladowym wzdłuż całego kadłuba. Francuski dowódca nie docenił jednak prędkości anglika (zresztą nie można wykluczyć, że ów niespodziewany zwrot Alexandre zdarzył się przypadkiem, nie będąc celowym manewrem), który sam ustawił się przed dziobem francuza, ostrzelał go z tego kierunku, po czym wykonał zwrot przez rufę i zmusił przeciwnika do walki po swojej bakburcie (oba żaglowce z dziobami skierowanymi na południe). W ten sposób Alexandre nie tylko nic nie zyskał na manewrze, ale odniósł ciężkie uszkodzenia, a ostatecznie około godz. 10.35 lub 11 dostał się pod ogień brytyjskiej linii zawietrznej, tracąc wszystkie maszty, co zmusiło go do poddania się. Tymczasem liniowce Superb i Northumberland, które początkowo w dymie bitewnym nie dostrzegły i nie zrozumiały manewrów okrętu Spencer, a biorąc go za jednostkę francuską otworzyły do niego ogień, skupiły się potem na trójpokładowcu Impérial. W tej sytuacji brytyjska linia zawietrzna – po skutecznym ostrzelaniu Alexandre – rozdzieliła się: Canopus ruszył na pomoc okrętom Superb i Northumberland, zmagającym się z francuskim flagowcem, natomiast Donegal i Atlas związały walką nie zaangażowane dotąd aktywnie liniowce Brave i Jupiter. Około godz. 11 także Spencer, nie mający już godnego przeciwnika, zrobił zwrot i ruszył ku walczącym towarzyszom. Tylko Agamemnon wciąż nie mógł zbliżyć się na tyle, by włączyć do bitwy.
Manewr komandora Pierre-Élie Garreau (chociaż stale trzeba pamiętać, że nie znamy relacji źródłowej z drugiej strony, więc nie możemy być pewni celowego działania) nie tylko nie przyniósł więc korzyści jego 80-działowcowi, ale spowodował ogólne zerwanie szyków i walkę w zamieszaniu, jakie by tam linijki nie wyrysowywano w opracowaniach internetowych. Donegal, poczęstowawszy Brave salwą ze sterburty, zrobił zwrot za rufą przeciwnika i ostrzelał go z tego kierunku przy pomocy dział bakburty. W rezultacie kmdr Louis-Marie Coudé kazał opuścić banderę na okręcie zmienionym prawie we wrak. Tymczasem okazało się, że znów „bez przydziału” został francuski Jupiter, ponieważ Duckworth zasygnalizował dowódcy liniowca Atlas, aby pospieszył na pomoc straży przedniej, idąc za okrętem Canopus. Trudno o lepsze świadectwo siły francuskiego trójpokładowca, który wespół z 74-działowcem Diomède już zmagał się z dwoma dwupokładowcami, zbliżał się ku nim trzeci, a brytyjski wiceadmirał chciał mieć jeszcze na miejscu czwarty. W każdym razie załoga liniowca Donegal po obezwładnieniu Brave nie tylko związała walką od dziobu okręt Jupiter, ale skorzystawszy z tego, że francuz uderzył dziobem w burtę anglika, dosłownie przywiązała jego bukszpryt do swego kadłuba i przeczesując przeciwnika ogniem amfiladowym zmusiła go do opuszczenia bandery. Dowodzący liniowcem Donegal kmdr Malcolm wysłał na pokład Jupitera silną załogę pryzową i wziął pobitego przeciwnika na hol; pamiętał jednak także o wcześniejszej kapitulacji Brave i polecił zająć się tym okrętem fregacie Acasta.
Natomiast poczynania okrętu Atlas po porzuceniu Jupitera nie były zbyt szczęśliwe. Na brytyjskiej jednostce, wkrótce po tym, gdy otworzyła ogień do liniowca Impérial, uległ zablokowaniu ster. Załoga, ostrzelana na dodatek gwałtownie przez Diomède, nie kontrolowała w pełni ruchów okrętu, który uderzył w liniowiec Canopus, tracąc bukszpryt. Samuel Pym, od 18 lat w Royal Navy i od prawie czterech lat w stopniu komandora, szybko opanował sytuację – nakazał ustawić żagle na pracę wstecz, oderwał się od Canopusa i ustawił wzdłuż bakburty Diomède, po czym ostrzeliwał francuza ze swojej sterburty aż do przybycia z pomocą okrętu Spencer.
Te francuskie liniowce, które się do tej pory nie poddały, krótko przed południem próbowały sztrandować. Około godz.11.30 Impérial, kompletnie poszarpany, ruszył w kierunku lądu i po dziesięciu minutach zatrzymał się na mieliźnie mniej niż milę od wybrzeża. Przy uderzeniu złamał się na nim fokmaszt, ostatni maszt, który jeszcze stał. Miejsce było tak płytkie, że Superb musiał [niektórzy ten „przymus” mocno kontestują – wg raportu dowódcy okrętu głębokość w tym miejscu wynosiła około 100 stóp!] dokonać gwałtownego zwrotu, by odejść na pełne morze.
Walka wokół następnego we francuskim szyku Diomède toczyła się dość chaotycznie. Jak wspomniałem, wymieniał on salwy burtowe ze stojącym obok i niesprawnym ruchowo liniowcem Atlas. Spencer po rozprawieniu się z okrętem Alexandre zamierzał początkowo przyłączyć się do ataku na Impérial, ale niebezpieczna bliskość brzegu skłoniła komandora Stopforda do skierowania się przeciwko Diomède. Chciał przejść za rufą francuza, jednak przeszkodziła mu w tym pozycja żaglowca Atlas; w rezultacie Spencer poszedł przed dziób Diomède i poniósł poważne straty, zanim zajął bliską pozycję. Na dodatek bezwładny Atlas zmienił swoje położenie, umożliwiając artylerzystom z Diomède wstrzelanie się w rufę liniowca Spencer. W rezultacie francuski dwupokładowiec zdołał oderwać się od swoich przeciwników i ruszył ku brzegowi, śladem własnego okrętu flagowego. I on także zatrzymał się na podwodnych skałach. Po uderzeniu kadłuba w dno na Diomède zwaliły się wszystkie maszty.
Oba francuskie okręty utkwiły na mieliznach w połowie drogi między Punta Nizao a Punta Catalina (w literaturze anglojęzycznej nazwy cypli podawane też w postaci Punta Nisao i Punta Catalana). Diomède znalazł się około 180 m za rufą trójpokładowca Impérial. Brytyjczycy nie wstrzymali ognia. Superb się wycofał, ale Canopus strzelał do flagowca kadm. Leissèguesa tak długo, dopóki Francuzi mogli odpowiadać. Wspomógł go również Agamemnon, który wreszcie zdołał dołączyć do walczących. Unieruchomiony Diomède był pod ogniem okrętów Atlas, Spencer, a potem także liniowca Canopus. Natomiast lekkie jednostki francuskie, nie niepokojone przez nikogo, odeszły najpierw daleko z wiatrem na zachód (zdaniem Leissèguesa, kiedy Impérial sztrandował, nie było ich już nawet widać), a potem oddaliły się na południe. Duckworth mógł przeciwko dwóm fregatom i korwecie nieprzyjaciela skierować swoje dwie fregaty i dwa slupy – dlaczego taki rozkaz nie został wydany na początku bitwy, trudno zgadnąć. Być może wiceadmirał był zbyt zaabsorbowany walką liniowców, by zwracać uwagę na coś jeszcze. Pod koniec starcia kwestia się zdezaktualizowała, gdyż brytyjskie fregaty zaangażowano do zajmowania pryzów, zdejmowania z nich jeńców, a potem także do niszczenia wraków okrętów Impérial oraz Diomède.
CDN.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6376
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 9:24, 15 Cze 2023    Temat postu:

CD. (4)
Francuzi przenieśli z nich na ląd większość członków załóg, a nawet część zapasów. W nieśmiertelnym sporze, kto ostatecznie zniszczył te dwa francuskie liniowce – obrońcy czy napastnicy – (do dziś uważanym przez wielu wojskowych i historyków za niezwykle istotny, chociaż to czysta abstrakcja), obie strony na ogół tkwią na swoich pozycjach. Tym niemniej pozostaje faktem, że brytyjskie fregaty Acasta i Magicienne zdołały zdjąć z Diomède, przed jego spaleniem, nie tylko dowódcę, komandora Henry’ego, ale i kilku oficerów oraz sporą liczbę marynarzy, ocenianą przez zwycięzców na około setki, a przez przegranych na około 50. Wraki podpalono dopiero 8 lutego. Jean-Baptiste Henry przesiedział w brytyjskiej niewoli (w Anglii) do listopada 1811 r.
Kadm. Leissègues, kmdr Armand-François Le Bigot, część załogi Diomède i prawie wszyscy żyjący członkowie załogi okrętu Impèrial przedostali się lądem do Santo Domingo. Francuzi mieli szczęście, że te okolice pozostawały wówczas prawie bezludne.
Straty w ludziach były duże po stronie brytyjskiej i ogromne po francuskiej. Łącznie na liniowcach Royal Navy zginęło 74 ludzi, a 264 odniosło rany. Nie ulega wątpliwości, że wielu spośród tych ostatnich wkrótce zmarło. Francuzi mieli jednak 200 zabitych i 250 rannych (wg własnych ocen) na Impérial, 180 do 250 zabitych i rannych na Diomède, po 350 zabitych i rannych na Alexandre oraz Brave (chociaż Brytyjczycy policzyli na tym pierwszym „tylko” 300, a na drugim 260 ofiar), 200 zabitych lub rannych na okręcie Jupiter. Wzięci do niewoli kapitanowie francuscy posiedzieli w niej długo – Garreau i Laignel aż do czerwca 1814 r., Henry, jak wspomniałem wyżej, do listopada 1811 r. Napoleon nie lubił świadków swoich klęsk, chociaż oczywiście sądy wojenne wszystkich uniewinniły z zarzutu utraty okrętów.
Royal Navy nie miała wielkiego pożytku ze zdobytych trzech liniowców (bezpośrednio po bitwie odprowadzonych do Port Royal na Jamajce). Dwa z nich były zbyt poważnie uszkodzone w walce. Co prawda Jupiter, który tak bardzo nie ucierpiał, po przemianowaniu na Maida zdążył jeszcze wziąć udział w sierpniu 1807 r. w ekspedycji przeciwko Kopenhadze, ale od 1808 r. do końca kariery stał w rezerwie. Alexandre po doprowadzeniu do Plymouth w 1806 r. od razu trafił „na sznurek” i był używany najwyżej jako hulk prochowy. Natomiast ciężko poturbowany Brave w ogóle nie dotarł na Wyspy Brytyjskie, tonąc po drodze na Atlantyku.
Tym niemniej zwycięstwo Anglików było bardzo znaczące. Bez strat własnych w okrętach zniszczyli całą eskadrę przeciwnika, pozbawiając marynarkę Francji 5 liniowców, w tym silnego i prestiżowego trójpokładowca. Materialne uszkodzenia po stronie Brytyjczyków pozostały dość ograniczone. Najbardziej ucierpiał Northumberland, który jako jedyny stracił maszt (chociaż na innych były one często mocno uszkodzone); spadający w przód grotmaszt rozbił na nim na kawałki wszystkie łodzie i zerwał trzy lub cztery pokładniki rostrowe.

Co z tym zrobiła propaganda francuska i co do dzisiaj próbują robić niektórzy historycy? Prasa napoleońska od razu zaroiła się typowymi dla cesarza kłamstwami – liczba brytyjskich liniowców biorących udział w bitwie pod San Domingo urosła w relacji do dziewięciu, a z nich dwa zostały jakoby przez Francuzów zniszczone i dwa ciężko uszkodzone; straty francuskie zmalały do trzech, góra czterech jednostek, w tym tylko jednego zdobytego przez przeciwnika. W czasach dzisiejszych w klasycznym kłamstwie historycznym Étienne Taillemite napisał, że Leissègues walczył dzielnie z przeważającą eskadrą angielską i "udało mu się wymknąć, chociaż utracił 3 liniowce". Jak wyjaśniłem, francuski kontradmirał rzeczywiście osobiście umknął (tyle że na ląd, przez nikogo nie ścigany, bo jak i po co), ale naprawdę stracił wszystkie pięć posiadanych liniowców. Dla historyka z Francji zniszczone okręty nie były najwyraźniej utracone, podobnie jak dla niektórych pseudo-historyków z Polski. Udawanie, że flagowy trójpokładowiec francuski, najsilniejsza jednostka spośród wszystkich uczestniczących w bitwie pod San Domingo, nie spłonął na skałach blisko brzegu wyspy (podobnie jak Diomède), musiało się zacząć bardzo dawno. Przejął to np. Jan Pachoński w wydanej w latach siedemdziesiątych XX w. bezcennej i na ogół bardzo rzetelnej pracy „Polacy na Antylach i Morzu Karaibskim”; oczywiście w książce profesora historii nie interesującego się w ogóle okrętami i korzystającego wprost ze źródeł pisanych m.in. przez polskich żołnierzy bohatersko walczących na Haiti (wchodzili nawet w skład garnizonu Santo Domingo w 1806 r.), ale całkowitych ignorantów okrętowych, musiały się znaleźć obficie przekręcenia nazw, nazwisk i dat [„Honegal” zamiast Donegal; „Diomedes” zamiast Diomède, „Aleson” zamiast Anson, Dunckworth zamiast Duckworth, 16 lutego zamiast 6 lutego], jednak rzekomy powrót do Francji 120-działowca Impérial jest jedynym całkowitym fałszem, z pewnością więc nie przypadkowym, tylko dobrze ugruntowanym w starej literaturze francuskiej.

Zwycięzcom nie szczędzono nagród, chociaż i tak nie wszystkich zadowoliły. Oficerowie flagowi i dowódcy liniowców brytyjskich dostali po złotym medalu – admirałowie w wersji dużej (Duckworth i Luis mieli już po jednym wysoko cenionym złotym medalu, ale małym, za dowodzenie liniowcami w innych sławnych i zwycięskich bitwach), komandorzy w wersji małej. Fundusz Patriotyczny wszystkim admirałom sprezentował po srebrnej tacy – wiceadmirałowi o wartości 400 funtów, kontradmirałom o wartości 300 funtów. Wszystkim dowódcom okrętów eskadry, nawet najmniejszych i nie biorących udziału w walce, ten sam fundusz dał do wyboru szpadę/szablę o wartości 100 funtów albo tyle samo warte srebro stołowe – dość szokujące, że wszyscy woleli zastawę zamiast pamiątkowej broni (która dzisiaj osiąga zawrotne ceny), a porucznik Higginson wybrał zdaje się nawet wprost gotówkę. Wiceadmirał i jego podwładni zostali też zaszczyceni podziękowaniem od obu izb parlamentu. Lecz Duckworth spodziewał się dla siebie tytułu arystokratycznego (co najmniej para irlandzkiego), a tymczasem nie dostał prawie nic więcej (nie licząc 1000 funtów renty), co tym bardziej go złościło, że kadm. Cochrane otrzymał Order Łaźni (wiceadmirał już go miał) i broń boczną o wartości 100 gwinei od kupców Londynu, kadm. Louis – dziedziczny tytuł baroneta, kapitan Nathaniel Day Cochrane – awans na komandora, kilku pierwszych poruczników z liniowców – awanse do stopnia kapitana (commander). Tymczasem jemu pamiętano jednak ryzykowne opuszczenie powierzonej sobie placówki, poważne zaniechania podczas nieudanego pościgu za eskadrą Willaumeza, samowolne przejście na drugą stronę Atlantyku. Bardzo wpływowy wiceadm. Collingwood miał z powodu poczynań podwładnego znaczne kłopoty i został zmuszony do reorganizacji swoich sił. William James i William Laird Clowes przypuszczali, że gdyby nie nadarzyła się tak szczęśliwie okazja na zwycięstwo pod San Domingo, Duckworth musiałby się tłumaczyć przed sądem wojennym (nie po raz pierwszy zresztą).
Główny przegrany tej bitwy (poza zabitymi i ciężko rannymi), francuski kadm. Corentin-Urbain de Leissègues, nie został potraktowany źle. Jego opóźnienia w przygotowaniach oraz spowolnienie początkowych ruchów eskadry uchodzącej z redy Santo Domingo były usprawiedliwione postawionymi przed nim zadaniami oraz brakiem informacji o aktualnie przebywających w rejonie okrętach Royal Navy. Wszyscy też rozumieli, że nie miał w starciu, gdy już do niego doszło, żadnych szans. Pozostał na Haiti długo, ale przedostał się do Europy jeszcze przed zajęciem resztki francuskich terenów na wyspie w lipcu 1809 r. przez wojska brytyjskie i hiszpańskie (ponieważ Napoleon tymczasem sprytnie zmienił Hiszpanów z sojuszników w zaciekłych wrogów Francji). Wysłany w 1809 r. na stanowisko dowódcze (lądowe) do Wenecji, w 1811 r. na Morze Jońskie, Leissègues sprawował tam komendę do końca wojen napoleońskich. W marynarce królewskiej awansował w 1816 r. na wiceadmirała.
CDN.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6376
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 16:06, 17 Cze 2023    Temat postu:

CD. (5)
Na zakończenie garść informacji o okrętach biorących udział w bitwie pod Santo Domingo w 1806 r.
Był to niemal szczyt okresu rozchodzenia się uzbrojenia nominalnego z rzeczywistym, co pokazałem już w wykazach na początku. Chociaż ulubione przez wielu historyków dodawanie fikcyjnych liczb określających klasy okrętów i podawanie sumy jako „uzbrojenia eskadry” nie ma oczywiście najmniejszego sensu (pomijając fałszywość danych miesza się na dodatek najcięższe ówczesne działa okrętowe z najlżejszymi, jakby były równie groźne), to indywidualnie obie grupy liczb są istotne. Znaczenia rzeczywistego wyposażenia artyleryjskiego jednostek nie trzeba tłumaczyć, lecz także określenia klas mają dużą wartość informacyjną dla osób cokolwiek zorientowanych w budowie okrętów tamtej epoki.
Jednostki biorące udział w bitwie projektowano w czasach, kiedy ani żeliwnych karonad, ani brązowych haubic nadal nie traktowano jako artylerii integralnie przynależnej do okrętu. Tymczasem broń ta silnie się jeszcze zmieniała, co miało wpływ na podejście do jej używania. Klasa natomiast – chociaż wyrażana w postaci coraz bardziej fikcyjnej liczby armat - opisywała dobrze konstrukcję i potencjał okrętu, niezależne od tego, jak liczną grupę lekkich (pod względem masy) działek o minimalnym zasięgu na nie dostawiono.
Największy liniowiec z walczących w bitwie pod obu stronach, francuski Impérial, należał w swojej marynarce do klasy 118-działowej, wyodrębnionej specjalnie dla jednostek typu Commerce de Marseille, zaprojektowanych przez słynnego Jacquesa-Noëla Sané. Trójpokładowce takie miały nie tylko ogromne wymiary (długość 63,86 m, szerokość 16,94 m, głębokość 8,12 m; wyporność 5149 ton, tonaż konstrukcyjny – mierzony metodą angielską – 2747 tony, nośność 2929 ton), ale przede wszystkim bardzo silne uzbrojenie. Do końca wojen napoleońskich składało się formalnie z 32 dział 36-funtowych (co nominalnie odpowiadało 39 funtom angielskim) na pokładzie dolnym, 34 dział 24-funtowych na pokładzie środkowym i 34 dział 12-funtowych na górnym pokładzie bateryjnym. Uzbrojenie jeszcze wyżej położonych pokładów: dziobowego, rufowego i rufówki, trochę się zmieniało, więc nie jest stuprocentowo pewne; świetne opracowania francuskie (Boudriota, Demerliaca) zakładają, że nie odbiegało od regulaminowego, czyli obejmowało 18 dział 8-funtowych i 6 haubic 36-funtowych, co dawało razem 124 działa i haubice. Jednak nie można też całkiem zlekceważyć innych danych źródłowych, odmiennie to opisujących akurat dla tego żaglowca w 1806 r. Wg Williama Jamesa uzbrojenie okrętu Impérial składało się z 34 dział 36-funtowych na pokładzie dolnym, 34 dział 24-funtowych na pokładzie środkowym i 34 dział 18-funtowych na górnym pokładzie bateryjnym, ponadto 10 dział 12-funtowych i 12 żelaznych karonad 36-funtowych na pokładach dziobowym i rufowym łącznie, 6 haubic 36-funtowych na rufówce, czyli razem 130 dział, karonad i haubic. Jean-Michel Roche potwierdza wagomiar 18-funtów na pokładzie górnym. Jego zdaniem chodziło o 34 działa 36-funtowe na pokładzie dolnym, 32 działa 24-funtowe na pokładzie środkowym i 34 działa 18-funtowe na górnym pokładzie bateryjnym, ponadto 18 dział 12-funtowych na pokładach dziobowym i rufowym łącznie, czyli razem 118 dział - karonady i haubice pomija. Francuska regulacja artyleryjska akurat z 1806 r. nakazywała dać na pokładach odkrytych 14 dział 8-funtowych i 12 karonad 36-funtowych, co wraz z setką dział na trzech głównych pokładach oznaczało w sumie 126 dział i karonad. W najskromniejszym wydaniu dawało to salwę burtową o masie 1476 funtów angielskich, w najhojniejszym – o masie 1845 funtów angielskich. Załoga liczyła nominalnie 1130 ludzi.

Wśród dwupokładowców wyróżniała się klasa jednostek 80-działowych, w każdej z eskadr reprezentowana przez jeden okręt. Chociaż operowały pod różnymi banderami, były niemal bliźniacze, gdyż należały do tego samego typu, też zaprojektowanego przez Jacquesa-Noëla Sané. Brytyjski Canopus powstał bowiem jako francuski Franklin, tyle że Anglicy zdobyli go w sierpniu 1798 r. w bitwie pod Abukirem. Należący do eskadry Leissèguesa Alexandre został zbudowany wg tych samych planów. Oczywiście nie należy tych jednostek traktować jako absolutnie wiernych kopii – różnice w dacie wodowania (1797 i 1799 r.), miejscu budowy i konstruktorach ją realizujących (Tulon i J.-J. Abauzir; Brest i L.-M. Guignace oraz J.-A. Lamothe); lata, jakie upłynęły od wodowania, a w końcu specyficzne przystosowanie do praktyk dominujących w różnych marynarkach spowodowały, że zewnętrznie trochę od siebie odbiegały. Tym niemniej miały identyczne dane projektowe: długość 59,27 m, szerokość 15,27 m, głębokość 7,63 m, wyporność 3868 ton, tonaż konstrukcyjny – mierzony metodą angielską – 2259 ton, nośność 2034 tony.
Oczywiście uzbrojenie było inne, zgodne z systemami przyjętymi w walczących ze sobą marynarkach. Alexandre miał na dolnym pokładzie 30 dział 36-funtowych, na górnym pokładzie 32 działa 24-funtowe, a na pokładach odkrytych 18 dział 12-funtowych i zapewne 14 brązowych haubic 36-funtowych, zatem razem 94 działa i haubice; lub też, jeśli zdążono go przezbroić zgodnie z literą regulacji z 1806 r., nosił na pokładach odkrytych 14 dział 8-funtowych i 10 karonad 36-funtowych, czyli razem 86 dział i karonad. W takich przypadkach salwa burtowa ważyłaby 1386 albo 1252 funty angielskie. Załoga liczyła nominalnie 883 ludzi (chociaż Brytyjczycy zgłosili do pogłównego po bitwie tylko 820).
Natomiast Canopus niósł na pokładzie dolnym 32 działa 32-funtowe, na pokładzie górnym 32 działa 18-funtowe, na pokładach odkrytych razem 2 działa 18-funtowe, 2 działa 9-funtowe i 16 karonad 32-funtowych, zatem łącznie 84 działa i karonady. Salwa burtowa ważyła 1083 funty angielskie. Załoga liczyła nominalnie 738 ludzi. Widać wyraźne „rozbrojenie” okrętu tego samego typu w służbie brytyjskiej. Anglicy, doceniając linie kadłuba, uznali francuską konstrukcję za fatalnie słabą i postanowili gruntownie odciążyć kadłub, aby zwiększyć jego żywotność.

Klasa 74-działowców, w tamtej epoce wciąż podstawowa, była w obu marynarkach tak liczna, że grupowała jednostki o ogromnej rozpiętości parametrów. Mimo tego, na 8 okrętów tej klasy walczących pod San Domingo, aż cztery należały do tego samego, francuskiego typu Téméraire, którego projektantem był Jacques-Noël Sané. Dotyczyło to wszystkich trzech liniowców francuskich (Diomède, Jupiter, Brave) oraz jednego brytyjskiego, 74-działowca Donegal, zwodowanego przez Francuzów w 1794 r., a zdobytego przez Anglików cztery lata potem.
Standardowy projekt charakteryzowały: długość 55,87 m, szerokość 14,45 m, głębokość 7,15 m, wyporność 3069 ton, tonaż konstrukcyjny – mierzony metodą angielską – 1901 ton, nośność 1537 ton. Diomède i Brave uzbrojone były w 28 dział 36-funtowych na pokładzie dolnym, 30 dział 18-funtowych na pokładzie górnym oraz 16 dział 8-funtowych i 4 haubice 36-funtowe na pokładach odkrytych, czyli razem 78 dział i haubic dających salwę burtową ważącą 982 funty angielskie. Jupiter niósł 28 dział 36-funtowych na pokładzie dolnym, 30 dział 18-funtowych na pokładzie górnym oraz 16 dział 8-funtowych i 6 haubice 36-funtowe na pokładach odkrytych, czyli razem 80 dział i haubic dających salwę burtową ważącą 1021 funtów angielskich. Załogi liczyły formalnie po 723 ludzi. Brytyjski Donegal miał jednak 30 dział 32-funtowych na pokładzie dolnym, 30 dział 18-funtowych na pokładzie górnym oraz 16 dział 12-funtowych, 2 karonady 32-funtowe i 6 karonad 18-funtowych na pokładach odkrytych, czyli razem 84 działa i karonady dające salwę burtową ważącą 932 funty angielskie.
Z czterech pozostałych 74-działowców Royal Navy najbardziej niecodzienny był Atlas, ponieważ zbudowano go jako 98-działowy okręt drugiej rangi, trójpokładowiec, i „ostrzyżono” do 74-działowca dopiero w latach 1802-1804. Takie pochodzenie oznaczało zazwyczaj kadłub o dużym tonażu konstrukcyjnym, ale – w przeciwieństwie do fregat pozyskiwanych tą metodą z okrętów liniowych – nie wiązało się z jakimś nadzwyczajnym uzbrojeniem, skoro 74-działowce i tak miały na dolnym pokładzie najcięższe standardowe działa wykorzystywane przez okręty liniowe. Atlas charakteryzował się długością 54,13 m, szerokością 15,29 m i głębokością 6,45 m (trzeba pamiętać, że Brytyjczycy i Francuzi trochę inaczej określali wymiary swoich okrętów, więc parametry - zwłaszcza głębokość kadłuba – nie są całkiem porównywalne), przy tonażu konstrukcyjnym 1950 ton. Artyleria zdaniem Winfielda obejmowała 28 dział 32-funtowych na pokładzie dolnym, 30 dział 18-funtowych na pokładzie górnym oraz 16 dział 12-funtowych na pokładach odkrytych, czyli razem 74 działa dające salwę burtową ważącą 814 funtów angielskich.
Trzy ostatnie 74-działowce brytyjskiej eskadry należały do trzech odrębnych typów. Superb był typu Achille; charakteryzował się tonażem konstrukcyjnym 1919 lub 1927 ton, miał długość 55,58 m, szerokość 15 m, głębokość 6,65 m. Northumberland z typu o takiej samej jak on nazwie miał tonaż konstrukcyjny 1907 ton, długość 55,53 m, szerokość 14,88 m, głębokość 6,58 m. Spencer z typu, któremu nadawał nazwę, cechował się tonażem konstrukcyjnym 1917 ton, długością 55,12 m, szerokością 15 m, głębokością 6,65 m. Dwa pierwsze niosły identyczne uzbrojenie. Miały po 30 dział 32-funtowych na pokładzie dolnym, 30 dział 24-funtowych na pokładzie górnym oraz po 6 karonad 18-funtowych na rufówce. Łączna artyleria pokładów dziobowego i rufowego obejmowała 6 dział 18-funtowych i 12 karonad 32-funtowych. Oznaczało to sumaryczną liczbę 84 dział i karonad oraz salwę burtową o masie 1140 funtów angielskich. Spencer był nieco słabiej uzbrojony: niósł 30 dział 32-funtowych na pokładzie dolnym, 30 dział 18-funtowych na pokładzie górnym oraz 6 karonad 18-funtowych na rufówce. Łączna artyleria pokładów dziobowego i rufowego obejmowała 4 działa 18-funtowe, 2 działa 9-funtowe i 12 karonad 32-funtowych. Oznaczało to także sumaryczną liczbę 84 dział i karonad, ale salwę burtową o masie 1041 funtów angielskich.

Grupę liniowców brytyjskich uzupełniał 64-działowiec Agamemnon, niegdyś duma eskadry śródziemnomorskiej i oczko w głowie Nelsona, ale po latach za mały, za stary i zbyt zużyty. Miał długość 48,82 m, szerokość 13,54 m, głębokość 5,77 m, wyporność około 2578 ton, tonaż konstrukcyjny 1384 tony. Niósł 26 dział 24-funtowych na pokładzie dolnym, 26 dział 18-funtowych na pokładzie górnym, a na pokładach dziobowym, rufowym i rufówki łącznie 12 dział 9-funtowych oraz zmienną liczbę karonad (od dwóch 24-funtowych i sześciu 18-funtowych do dwunastu 24-funtowych), co w najlepszym przypadku dawało masę salwy burtowej 744 funty.
CDN.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6376
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 20:22, 19 Cze 2023    Temat postu:

CD. (6)
W epoce cechującej się wielką różnorodnością konstrukcyjną fregat, ich klasyfikowanie w Royal Navy i w marynarce francuskiej, całkiem odmienne, w obu systemach nie dawało kompletu potrzebnych informacji, mając poważne mankamenty. Do eskadry Leissèguesa należały Comète i Félicité, do sił Duckwortha – Acasta i Magicienne, żadna niepodobna do pozostałych.
Francuzi do 1806 r. wyróżniali klasy przez opisywanie kalibru (wagomiaru) dział w głównej baterii. W drugiej połowie XVIII w. i na początku wieku XIX, kiedy fregaty mogły mieć tam armaty 8-funtowe, 12-funtowe, 18-funtowe, 24-funtowe i nawet 36-funtowe, było to niezwykle istotne kryterium. Chociaż większość typowych zadań fregat mogły wykonać wszystkie z nich, to w walce należały do kompletnie innych, nieporównywalnych kategorii. Ze wspomnianych dwóch Comète wchodziła w skład klasy „de 24”, czyli ciężej uzbrojonych niż wtedy typowe, a Félicité do klasy „de 12”, czyli lżej uzbrojonych niż przeciętne; różniły się więc gruntownie. Jednak klasyfikacja francuska w ogóle nie uwzględniała całkowitej (nominalnej) liczby dział, przez co w grupie fregat „de 24” mogły znajdować się eksperymentalne, dziwaczne konstrukcje z moździerzami, paleniskami do rozgrzewania kul itp., wcale nie nadającymi się (z takim wyposażeniem) na fregaty, a w grupie fregat „de 12” – jednostki silnie różniące się wymiarami, uzbrojeniem, liczebnością załogi, czyli o odmiennych wartościach bojowych.
Brytyjczycy skupiali się na całkowitej (nominalnej) liczbie dział długich, co niosło ważną informację na temat grupy wielkościowej, ale w epoce karonad zupełnie niewystarczającą, a na dodatek zestawiało razem jednostki o skrajnie odmiennych wagomiarach dział w baterii głównej, czyli z gruntu fałszywie. Acasta była klasyfikowana jako 40-działowa, a Magicienne jako 36-działowa, ale to nie te cztery działa czyniły wielką różnicę między nimi, lecz fakt, że pierwsza niosła w baterii głównej armaty 18-funtowe (a dzięki wielkiemu kadłubowi dało się je uzupełnić 9-funtówkami i karonadami 32-funtowymi), gdy druga miała w baterii głównej armaty 12-funtowe (uzupełniane tylko 6-funtówkami).

Fregata Comète należała do typu Romaine, zaprojektowanego przez Pierre-Alexandre Forfaita. Charakteryzowała się długością 45,47 m, szerokością 11,8 m, głębokością 5,76 m, tonażem konstrukcyjnym (określanym metodą angielską) 1010 ton, wypornością rzędu 1071-1200 ton, nośnością 700 ton. W baterii głównej niosła pierwotnie 24 działa 24-funtowe, a powyżej – 10 dział 8-funtowych; salwa burtowa przeliczona na miarę angielską ważyła 354 funty. Można jednak bardzo wątpić, czy takie uzbrojenie przetrwało do 1806 r.
Fregata Félicité została zaprojektowana przez Pierre-Alexandre Forfaita. Charakteryzowała się długością 44,17 m, szerokością 11,26 m, głębokością 5,76 m, szacowanym tonażem konstrukcyjnym (określanym metodą angielską) 900 ton, wypornością rzędu 1115-1140 ton, nośnością 600 do 700 ton. W 1806 r. w baterii głównej niosła 26 dział 12-funtowych, a powyżej – 6 dział 6-funtowych i 2 haubice 36-funtowe; salwa burtowa przeliczona na miarę angielską ważyła 227 funtów.

Brytyjska fregata Acasta należała do typu o tej samej nazwie, zaprojektowanego przez Williama Rule. Charakteryzowała się długością 46,94 m, szerokością 12,43 m, głębokością 4,34 m, tonażem konstrukcyjnym 1141 ton. W baterii głównej niosła 30 dział 18-funtowych, a powyżej – 10 dział 9-funtowych i 8 karonad 32-funtowych; salwa burtowa ważyła 443 funty.
Fregata Royal Navy Magicienne należała do francuskiego typu o tej samej nazwie, zaprojektowanego przez Josepha-Marie-Blaise Coulomba. Charakteryzowała się długością 43,81 m, szerokością 11,95 m, głębokością 3,77 m, tonażem konstrukcyjnym 968 ton, wypornością 1100 ton. W baterii głównej niosła 26 dział 12-funtowych, a powyżej – 2 działa 6-funtowe i 14 karonad 24-funtowych; salwa burtowa ważyła 330 funtów.

Grupa korwet/slupów była pod Santo Domingo w 1806 r. reprezentowana tylko przez 3 jednostki.
Francuska korweta 20-działowa Diligente została zaprojektowana i zbudowana przez Pierre’a Ozanne w stylu gładkopokładowego trójmasztowca, z całą artylerią tylko na odkrytym, najwyższym pokładzie. Miała długość 33,78 m, szerokość 8,45 m, głębokość 4,58 m, wyporność 476 ton, nośność 278 ton. W 1806 r. niosła 20 dział 8-funtowych, więc jej salwa burtowa przeliczona na miarę angielską ważyła 86 funtów.
Brytyjski trójmasztowy slup wojenny Kingfisher typu Merlin miał konstrukcję miniaturowej fregaty, z działami w prawie całkiem przykrytej głównej baterii, a także na leżących powyżej pokładach dziobowym i rufowym. Charakteryzowała go długość 32,31 m, szerokość 8,59 m, głębokość 4,19 m, tonaż konstrukcyjny 370 ton. Niósł w baterii głównej 16 karonad 32-funtowych, a na pokładach powyżej 6 karonad 12-funtowych i 2 działa 12-funtowe. Dawało to salwę burtową o masie 304 funty (trzeba jednak zauważyć, że na większych dystansach masa „salwy” burtowej spadała do 12 funtów!).
Brytyjski slup wojenny Épervier powstał we Francji jako bryg 16-działowy, skonstruowany na podstawie planów Françoisa Gréhana. Charakteryzowała go długość 28,7 m wg francuskich zasad pomiarowych i 27,38 m wg brytyjskich, szerokość 8,6 m wg francuskich zasad pomiarowych i 8,69 m wg brytyjskich, głębokość 4,5 m wg francuskich zasad pomiarowych i 2,68 m wg brytyjskich, nośność około 160 ton, wyporność około 320 ton, tonaż konstrukcyjny 315 ton. Pod brytyjską banderą pozostał przy takielunku brygu. Niósł w Royal Navy 16 karonad 32-funtowych i 2 działa 6-funtowe. Dawało to salwę burtową o masie 262 funty (nie sposób jednak nie zauważyć, że na większych dystansach „salwa” burtowa ograniczała się do jednej kuli ważącej 6 funtów!).

KONIEC
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna -> Okręty wiosłowe, żaglowe i parowo-żaglowe / Artykuły tematyczne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin