Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna www.timberships.fora.pl
Forum autorskie plus dyskusyjne na temat konstrukcji, wyposażenia oraz historii statków i okrętów drewnianych
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Royal Navy - Skład i personalia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 166, 167, 168, 169  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna -> Okręty wiosłowe, żaglowe i parowo-żaglowe / Pytania, odpowiedzi, polemiki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6506
Przeczytał: 1 temat


PostWysłany: Wto 7:50, 11 Mar 2025    Temat postu:

Z grubsza w tym samym czasie służyło w marynarce angielskiej wiele osób o imieniu i nazwisku Henry Palmer, więc ich losy wszystkim się nieco mieszają (np. w angielskiej Wikipedii mamy podaną datę śmierci 1611, a potem stanowisko, które niby zajmował kilkanaście lat po zgonie, ale takie lapsusy występują też w wielu pracach podpisanych nazwiskami uznanych autorów.) W ustaleniach sporo jest niepewności.
Ten Henry Palmer urodził się około 1550. Jego rodzina pochodziła z Tottingham. W przeciwieństwie do wielu współczesnych mu kapitanów i admirałów floty elżbietańskiej nie wywodził się z piratów/korsarzy doświadczonych w skubaniu Hiszpanów i Portugalczyków na wielu morzach świata, lecz ograniczał się do służby na okrętach królowej, ściśle w obronie kraju, a więc od początku do końca był stricte oficerem Royal Navy. Już w 1576 dowodził eskadrą u wybrzeży Flandrii, kiedy dochodziło do zadrażnień między Anglikami a Holendrami. Rozkazy, jakie wtedy otrzymał, były typowe w niekonsekwencji swojej epoki – kazano mu oczyszczać kanał La Manche z „piratów gnębiących na tych wodach uczciwych kupców”, a równocześnie królowa na prawo i lewo upoważniała wszystkich piratów do atakowania jej wrogów. Od 1580 był przez kilka lat komisarzem remontów i utrzymania okrętów w Dover. Richard Hawkins określał go jako „mądrego, dzielnego dżentelmena, wielkiego dowódcę i bardzo doświadczonego żeglarza”, ale w 1583 Palmer naraził się królowej i Wysokiemu Lordowi Admiralicji, gdy wykręcił się od propozycji poprowadzenia – w roli generała floty – ekspedycji ku wybrzeżom Hiszpanii, twierdząc, że całe jego doświadczenie pochodzi z „ciasnych wód” (kanału La Manche i Morza Irlandzkiego), na innych się nie zna i lepiej będzie, gdy na dowódcę wyznaczą inną osobę. W 1586/1587 Henry Palmer został mianowany Admirałem Ciasnych Wód, z flagą na 37-działowym Foresight, prototypowym z galeonów konstrukcji Johna Hawkinsa, zwanych „race galleons”, które to słowo oznacza dzisiaj oczywiście „wyścig” (istotnie były szybsze i lepiej trzymały się wiatru), ale w rzeczywistości wywodziło się raczej od przymiotnika znanego później z francuska jako „rasé”, czy „obcięty, ogolony” (po radykalnym obniżeniu nadbudówek). Pod swoimi rozkazami miał jeszcze 3 inne małe galeony, trzy małe żaglowce innego typu i 2 duże pinasy; ich zadaniem było patrolowanie wód między Dover a wybrzeżem holenderskim. Operował w pobliżu Dunkierki. Na początku 1588 dowodził (do maja) 26-działowcem Rainbow. Potem w tym samym roku, podczas wyprawy hiszpańskiej Armady przeciwko Anglii, został przeniesiony na 30-działowy galeon Antelope i nie pełnił wyższych funkcji dowódczych, aczkolwiek pozostawał jednym z najważniejszych oficerów. Gdy Armada kotwiczyła pod Calais, znajomość wybrzeża w pobliżu Dover pozwoliła Palmerowi ściągnąć stamtąd wiele łodzi wyładowanych materiałami łatwopalnymi, chociaż to nie one zostały ostatecznie użyte w ataku branderów zorganizowanym przez Howarda. Palmer walczył w bitwie pod Gravelines 29.07.1588. W tym samym roku był krótko kapitanem galeonu Vanguard. Brak chęci do dowodzenia wielkimi eskadrami na odległych wodach zemścił się na jego karierze. Już 11 lipca 1589 powierzono mu ważną (ale lądową i na poły cywilną) funkcję Inspektora Okrętów (aczkolwiek w sierpniu znów dowodził okrętem Vanguard – do 1590). Był Inspektorem prawie dziewięć lat. Od 20.12.1598 zajmował stanowisko Kontrolera Okrętów. Żenił się dwukrotnie – z Jane Sidley, z domu Isaac, oraz z Dorothy Hernden, z domu Scott. Z tą pierwszą miał dwóch synów, z których urodzony w 1582 Henry poszedł w jego ślady. W 1600 Henry Palmer senior dowodził obroną Tamizy. W 1601 był znowu na morzu, operując u wybrzeży Holandii. W latach 1599-1601 przez krótkie okresy dowodził okrętami Merhonour, Due Repulse, Lion i Dreadnought, ale być może niektóre zapisy dotyczą innej osoby tego samego imienia i nazwiska. Henry Palmer zmarł 20.11.1611 w Anglii.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz Kluska




Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 1528
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Wodzisław Śląski

PostWysłany: Śro 16:38, 12 Mar 2025    Temat postu:

Panie Krzysztofie dziękuję za odpowiedź.
Poproszę o opisanie losów kolejnego oficera angielskiego, jest nim George Beeston (ok. 1520 - 13.09.1601).
Pozdrawiam Janusz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6506
Przeczytał: 1 temat


PostWysłany: Pią 7:15, 14 Mar 2025    Temat postu:

George Beeston (Beston) służył w angielskich siłach zbrojnych długo przed wstąpieniem na tron królowej Elżbiety. Pochodził z rodziny zamożnych właścicieli ziemskich z Cheshire, urodził się tam w Beeston. Za rodziców miał Johna Beestona i Katherine Calverley (Calveley). Istnieją dwie niezależne wersje odnośnie jego daty urodzenia, całkowicie sprzeczne ze sobą. Pierwsza oparta jest na inskrypcji grobowej. Zgodnie z nią urodził się 12.09.1501 albo 12.09.1502 – zależnie czyją relacją z oglądania tego grobu się posłużyć. W każdym razie na tej wersji opiera się opowieść, jakoby w roku walki z hiszpańską Armadą dowodził okrętem mając 89 lat! Druga wersja wywodzi się z informacji o wieku, który miał w chwili śmierci ojca i odziedziczenia jego majątku, czyli 1542 lub 26.05.1543 (bo nawet pod tym względem brak zgodności). Stąd mamy najczęściej dziś podawaną datę urodzin – około 1520. Gdyby jednak była prawdziwa, to okazałoby się (na podstawie innych dokumentów), że z pierwszą, 19-letnią żoną brał ślub mając sam pięć latek i natychmiast przystąpił do płodzenia dzieci – niektórzy ośmielają się w to wątpić. Z kolei w dokumencie z 1596 sam Beeston określał się jako mający już ponad 85 lat. W każdym razie służył w siłach zbrojnych Henryka VIII podczas oblegania Boulogne w 1544. Za Edwarda VI brał udział w bitwie ze Szkotami pod Pinkie Cleuch 10.09.1547 (zwanej też bitwą pod Musselburgh), ale nie da się stwierdzić, czy w ramach armii czy floty skutecznie wspierającej armię w tej wielkiej bitwie. Walczył na morzu za panowania Edwarda VI, Marii I i Elżbiety I. Należał do dworu tej ostatniej. Od 1559 był kapitanem w marynarce. Od 1562 do maja 1563 dowodził 43-działowym galeonem Hart na kanale La Manche. Około 1576 kierował obroną wybrzeża w Gravesend. Odpierał uderzenie hiszpańskiej Armady w 1588 jako kapitan 34-działowego galeonu Dreadnought, mając wg jednych już 89 lat, wg innych raczej 68 czy może 74; walczył w bitwie pod Gravelines 29.07.1588 - za męstwo w walce dostał od Lorda Wielkiego Admirała tytuł rycerski. Od kwietnia do sierpnia 1589 dowodził 31-działowym galeonem Vanguard. W 1589 wybrano go też członkiem parlamentu. W czerwcu 1589 dowodził eskadrą, która przybyła z kurtuazyjną wizytą do Forth (Szkocja). Został nagrodzony przez króla Jakuba VI (późniejszego króla Anglii, Jakuba I) medalionem z diamentami. W rejs powrotny wyruszył w połowie czerwca. W 1590 był na 36-działowcu Lion (Golden Lion). Zmarł 13.09.1601 w Beeston (Cheshire).
Żenił się trzykrotnie. Po raz pierwszy z Alice Davenport, w 1525 w Henbury. Mieli dzieci. Owdowiał w 1591. Po raz drugi ożenił się z Margaret Ireland (małżeństwo bezdzietne). Po raz trzeci z Mary Dorington (Dorrington) z domu Chetwode (Chittwood). Ten ostatni ożenek budzi wątpliwości; w każdym razie też nie przyniósł dzieci, czemu raczej trudno się dziwić.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz Kluska




Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 1528
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Wodzisław Śląski

PostWysłany: Sob 15:36, 15 Mar 2025    Temat postu:

Panie Krzysztofie dziękuję za odpowiedź.
Poproszę o opisanie losów korsarza, a zarazem oficera angielskiego, jest nim Amyas Preston (... - 1609, ew. 1617).
Pozdrawiam Janusz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6506
Przeczytał: 1 temat


PostWysłany: Pon 7:46, 17 Mar 2025    Temat postu:

Amyas Preston jest osobą, o której urodzeniu i wczesnych latach życia nie wiadomo nic. Próbuje się go wpasować do rodziny Prestun z Cricket St Thomas w Somerset, zwłaszcza że tam mieszkał, ale – choć to możliwe – brak dowodów. W 1581 ożenił się z wdową Julian Burye. Był armatorem, mającym oprócz własnych żaglowców także udziały w innych. W 1585 brał udział finansowy i fizyczny w ekspedycji osiedleńczej w Wirginii, pod ogólnym kierownictwem Waltera Raleigha (z którym Preston podobno się poróżnił na tle podziału pryzowego aż do wyzwania na – nie stoczony ostatecznie – pojedynek; inni przesuwają tę opowieść na rok 1601), jednak konkretnie w eskadrze Bernarda Drake’a, która dotarła do Roanoke Island, potem na wody Nowej Fundlandii. Po drodze zdobyto zdążający z Brazylii statek z cennym ładunkiem cukru. Bernard Drake oddał komendę nad nim Prestonowi, polecając odprowadzić jednostkę do Anglii – Amyas Preston zawinął z pryzem do Exmouth.
W 1588 podczas walki z hiszpańską Armadą był porucznikiem na 55-działowym flagowcu Lorda Wielkiego Admirała, Ark Royal; kiedy hiszpański galeas San Lorenzo utracił ster i sztrandował koło Calais, Preston został wysłany przez lorda Howarda na czele grupy łodzi, których obsady zaatakowały galeas, pobiły jego załogę (dowódca zginął), uwolniły galerników i zabrały wszystko, co się dało, w tym skrzynię z 22 tysiącami złotych skudów; podczas walki Preston odniósł rany.
W 1595 wspólnie ze swym przyjacielem George Somersem stanął na czele małej eskadry korsarskiej, która pożeglowała do Indii Zachodnich. Po drodze zajęto i splądrowano wyspę Porto Santo, potem poczyniono szkody na wybrzeżu dzisiejszej Wenezueli, łupiąc miasta Coro i Santiago de León oraz wymuszając okup na mieście Cumaná. Była to u zarania część większej ekspedycji odkrywczej Waltera Raleigha zmierzającej do Gujany (dla odnalezienia bajkowego Eldorado), w której Preston i Somers zgodzili się uczestniczyć, jednak finalnie przekształcona w całkiem samodzielny rajd piracko/korsarski na wybrzeża południowej Ameryki. Eskadra Prestona i Somersa składała się z żaglowców Julian (należącego do Prestona), Ascension, Gift, Derling, Angel i pinasy Delight. Okręty miały na pokładzie spory kontyngent żołnierzy, których Preston chciał użyć w walkach lądowych, chociaż bardzo wątpliwe, aby były ich rzeczywiście aż 500, jak chcą Hiszpanie. Bardziej realistyczna liczba oscyluje w granicach 200-250. Zespół ruszył w morze dużo później niż główne siły Raleigha i nie wydaje się, aby istotnie jego dowódcy mieli zamiar coś odkrywać - zamierzali po prostu rabować i napychać sobie kieszenie hiszpańskimi skarbami bez żadnych ambicji geograficznych, ani szczerej chęci współpracy z Raleighem. Pod koniec marca Somers na czele większości okrętów oddzielił się w pogoni za napotkanym statkiem, a osamotniony Preston zaatakował wysepkę Porto Santo niedaleko Madery. Pierwsza faza ataku, przy pomocy dwóch longbotów z żołnierzami, została odparta przez portugalskich obrońców, więc Preston wysadził przed świtem kolejny oddział na ich tyłach. Portugalczycy ewakuowali miasto i schronili się w górach, Anglicy splądrowali domostwa i je spalili. Do spotkania z okrętami Somersa doszło w kwietniu w pobliżu Wysp Kanaryjskich. Tymczasem eskadra powiększyła się o trzy żaglowce korsarskie z Southampton. Po pokonaniu Atlantyku Anglicy pojawili się koło Dominiki w maju 1595. Czy rzeczywiście próbowali się spotkać z siłami Raleigha pod Trynidadem, jak twierdzą niektórzy, jest mało prawdopodobne (pewno chodziło tylko o zachowanie pozorów). W każdym razie po krótkim odpoczynku ruszyli od razu ku wybrzeżom kontynentu, docierając 22 maja do wyspy Margarita oraz wysepek Coche i Cubagua (ci, którzy czytali w dzieciństwie całkiem realistyczną książkę Arkadego Fiedlera „Wyspa Robinsona” dla ówczesnej – dziś starożytnej – młodzieży, może pamiętają, że to właśnie tereny jej akcji) u wybrzeża dzisiejszej Wenezueli. Atak na wyspę Margarita został odparty, za to na Coche napastnicy pojmali kilku Hiszpanów i ich czarnych niewolników poławiających perły, także trochę samych pereł, po czym pojawili się pod pobliskim miastem Cumaná. Mieszkańcy zaproponowali okup pieniężny za zostawienie ich w spokoju. Preston i Somers go przyjęli, podążając dalej na zachód, w kierunku Santiago de León de Caracas, ale Hiszpanie mieli wyjątkowego pecha, bowiem niedługo potem pojawił się pod Cumaną Walter Raleigh. Mieszkańcy nie chcieli zapłacić następnego okupu, więc miasto zostało spalone. Nic dziwnego, że ludzie będący w oczach Anglików wybitnymi korsarzami i obrońcami ojczyzny, dla Hiszpanów pozostawali nikczemnymi piratami bez honoru. W każdym razie wyprawa Prestona i Somersa podążyła pod koniec maja lub na początku czerwca ku miastu Santiago de León de Caracas i jego ufortyfikowanemu portowi La Guaira. Caracas leży na wysokim płaskowyżu (na wysokości 800-900 m) blisko wybrzeża, oddzielonym jednak od niego (i od La Guaira) długim pasmem gór (o wysokości ponad 2100 m) zwanym El Avila. Przejście między portem a miastem było wąskie i łatwe do obrony. Hiszpanie, ostrzeżeni dużo wcześniej o pojawieniu się Anglików, ewakuowali fort nad morzem, uważając jego utrzymanie za zbędne. Preston i Somers musieli użyć bardzo trudno dostępnej i na dodatek zatarasowanej ściętymi drzewami ścieżki indiańskiej. Anglicy znaleźli przewodnika, wspięli się ścieżką na sam szczyt gór mimo wyczerpania wielu żołnierzy i tymczasowej odmowy dalszego marszu. W dół, ku miastu, schodzili we mgle i deszczu. Zaatakowali w trzech grupach, z których najważniejsza – centralna – była dowodzona przez Prestona i Somersa. Hiszpanie uciekli po bardzo krótkim oporze, ale zabrali ze sobą wszystko, co dało się unieść czy wywieźć, więc napastnicy nie mieli czego plądrować. Dzień lub dwa później hiszpański oficer zaproponował okup za wyniesienie się Anglików z miasta. Preston i Somers chcieli 30000 dukatów, Hiszpanie oferowali początkowo 2000, ostatecznie 4000. Targi trwały. W końcu Anglicy, którzy czuli się obrażeni tak niską ofertą i otrzymali informację o specjalnym przedłużaniu negocjacji przez Hiszpanów w nadziei nadejścia odsieczy, po jaką posłali, stracili cierpliwość – rankiem spalili Santiago de León de Caracas i okoliczne osiedla do szczętu. Wsiedli na statki, złupili jeszcze miasto Coro (dalej na zachód) i odpłynęli do Anglii, zawijając tam we wrześniu 1595. Po drodze przypadkowo spotkali wracającą z wyprawy eskadrę Raleigha i część rejsu (via Jamajka, Kajmany i Nowa Fundlandia) odbyto razem. Ekspedycja uczyniła Prestona i Somersa sławnymi, ale przyniosła skromne łupy, a procesy o ich podział toczyły się potem latami (jak zawsze wówczas).
W 1596 w czasie udanej ekspedycji przeciwko Kadyksowi Amyas Preston był kapitanem 55-działowego galeonu Ark Royal, flagowego okrętu Lorda Wielkiego Admirała. Za udział w walkach dostał tytuł rycerski. Podczas zakończonej porażką ekspedycji lorda Essex przeciwko Azorom w 1597 dowodził 46-działowcem Defiance.
W brawurowym ataku eskadry Richarda Levesona w 1601 na Hiszpanów obwarowanych w Castlehaven dowodził galeonem Garland, pełniąc funkcję wiceadmirała. Potem, we wrześniu i październiku 1601, był kapitanem 33-działowego galeonu Dreadnought na wodach kanału La Manche, nadal jako wiceadmirał. W 1602 dowodził (do września) 33-działowym galeonem Swiftsure na wodach irlandzkich. W 1603 otrzymał stanowisko kwatermistrza (?) w londyńskim Tower. Data śmierci 1609 pojawia się najczęściej.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz Kluska




Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 1528
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Wodzisław Śląski

PostWysłany: Wto 10:02, 18 Mar 2025    Temat postu:

Panie Krzysztofie dziękuję za odpowiedź.
Poproszę o opisanie losów oficera angielskiego, jest nim William Wynter (ok. 1520/21- 20.02.1589).
Pozdrawiam Janusz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6506
Przeczytał: 1 temat


PostWysłany: Pią 12:20, 21 Mar 2025    Temat postu:

William Wynter (Winter, Winters, Wintour) to popularny w tamtych czasach zestaw imienia i nazwiska i nie jestem pewien, czy osoba, której mocno skrócone losy przedstawię, jest tą, o którą Pan pyta. W każdym razie był z nich najsłynniejszy i najbardziej wszechstronny. Z uwagi na tę wielość osób podaje się masę strasznych nonsensów. Strona Threedecks zdecydowanie się tu nie popisuje, dając dwóm omawianym Williamom Wynterom tę samą co do dnia datę śmierci, a równocześnie pierwszemu z nich przypisując prawie wszystko, co automatyczna wyszukiwarka znalazła, łącznie z dowodzeniem okrętami rok, siedem lat i 164 lata po śmierci! To chyba rekord tej strony.
Rodzina Winter (on sam i kilku innych podpisywali się Wynter) pochodziła z Bristolu. Ojciec, John Winter (Wynter), był tam bogatym kupcem i kapitanem statków, a pod koniec życia (zmarł w 1545) zajmował stanowisko drugiego Skarbnika Marynarki Wojennej. Za żonę miał Alice Tirrey, z którą spłodzili gromadę dzieci, w tym kolejnego Johna Wintera i właśnie Williama. Wielu zajmowało się w taki czy inny sposób flotą, więc rozsupłanie poczynań klanu Winterów nie jest proste. Co do Williama, to ani data jego urodzenia, ani nawet miejsce, nie są pewne. Zwykle podaje się Brecknock (w Walii), jednak inni z równym namaszczeniem piszą o Bristolu. Urodził się zapewne między rokiem 1521 a 1528. Wcześnie poszedł na morze, prawdopodobnie pod okiem ojca. Wiadomo o jego służbie we flocie zaangażowanej w wojnę Henryka VIII ze Szkocją (1543-1547), podczas której Anglicy zdobyli i spalili w maju 1544 Leith (dziś dzielnica Edynburga, ale wtedy oddzielne miasto) oraz splądrowali i spalili miasto Edynburg, lecz zostali odparci spod murów jego zamku. Rok później William Wynter służył we Flocie Kanału pod lordem Lisle i był obecny w starciu na Solent, kiedy zatonął okręt Mary Rose. W lipcu 1546 zaczęła się też jego – dominująca w późniejszych latach – kariera urzędnicza.
Za Edwarda VI brał udział w bitwie ze Szkotami pod Pinkie Cleuch 10.09.1547 (zwanej też bitwą pod Musselburgh). W 1549 uczestniczył w ekspedycji na wyspy Guernsey i Jersey; powierzono mu małą eskadrę i 800 żołnierzy, z którymi śmiało zaatakował 12 galer pod komendą Leo Strozzi’ego, wynajętego przez króla Francji i z 2 tysiącami żołnierzy blokującego te wyspy, przy czym spalił wszystkie galery i zabił tysiąc wrogów, pozostałych przeganiając do Francji. Dla symetrii Clowes wspomina, że Francuzi nic o takim starciu nie wiedzą, pisząc za to o wielkim zwycięstwie galer Strozzi’ego 1.08.1549 pod Boulogne nad flotą angielską, której rozproszone resztki uciekły na Gurnsey – łatwo zgadnąć, że z kolei źródła angielskie o tej walce nie napomykają ani słowem. W tym samym roku (8.07.1549) William Wynter otrzymał ważne stanowisko Inspektora Marynarki (trochę inaczej się wtedy nazywające), które dzierżył do śmierci. W tamtej epoce nie wykluczało go jeszcze z aktywnej służby na okrętach. Rodzina Winterów, wspierana przez sojuszników z innych klanów rodzinnych, zajmowała się szeroko wojaczką, handlem, armatorstwem, rejsami zamorskimi i wyciskaniem pieniędzy z państwowego skarbca, a na wszystkich tych polach William Wynter miał swój niebagatelny udział. Jednak indywidualne poczynania są trudne do prześledzenia wobec chaosu bzdur, kłamstw oraz przeinaczeń serwowanych przez źródła i opracowania. Np. tę samą opowiastkę o dowodzeniu żaglowcem Mynion (Minion), zdobyciu na nim francuskiego statku z cukrem i podzieleniu zysku 100 funtów wśród załogi liczącej 300 osób, umiejscawia się raz w grudniu 1549, a innym razem w 1552. Dla roku 1553 przypisuje mu się rejs handlowy do krajów Lewantu i równocześnie udział w wyprawie floty wojennej pod rozkazami Edwarda Fiennes de Clinton, która mimo zaangażowania 3000 ludzi nie była zdolna zdobyć Brestu, więc „na pocieszenie”, zdobyła, splądrowała i spaliła miasto Conquêt – tyle tylko, że to ostatnie wydarzenie miało naprawdę miejsce w 1557 lub 1558, a nie w 1553. Rzekomo już w 1552 dowodził karaką Jesus of Lubeck. Objęcie tronu Anglii w 1553 przez Marię I mocno zmieniło sytuację polityczną i w 1554 William Wynter wylądował na kilka miesięcy w Tower, jako podejrzany o udział w rebelii Thomasa Wyatta (straconego w lutym 1554). Jednak wypuszczono go w listopadzie. A kiedy na szubienicach i stosach Marii Krwawej ginęli co bardziej zdeterminowani protestanci, William Wynter nie tylko zachował stanowisko Inspektora Marynarki, ale nawet został 2.11.1557 równocześnie Szefem Uzbrojenia Marynarki i oba te urzędy utrzymał do śmierci, mimo kolejnej zmiany na tronie (w 1558). Zdrowa miłość do pieniędzy skutecznie tłumiła w nim fanatyzm religijny. Około 1558 poślubił Mary Langton, córkę londyńskiego kupca i wraz z tym związał się z jeszcze szerszą grupą wpływowych ludzi. Miał z żoną kupę dzieci – ich najstarszy syn, Edward, urodził się w 1560. Czwartym synem był William. Na morzu dowodził w latach 1557-1558 karaką Jesus of Lubeck, a w 1559-1560 – galeonem 36-działowym Golden Lion (Golden Lyon). Na przełomie 1559/1560 otrzymał odpowiedzialną funkcję dowódcy floty, która miała interweniować w Szkocji, nie prowokując wybuchu wojny. Sytuacja była wówczas bardzo skomplikowana, bowiem w kwietniu 1559 Francja i Hiszpania zawarły pokój po długiej wojnie; Anglia zobowiązała się do neutralności w Szkocji, ale młodociana monarchini Szkocji, Maria Stuart, była wtedy żoną francuskiego następcy tronu (od lipca 1559 króla), rządy nad Szkotami sprawowała – jako regentka – jej matka z rodu Gwizjuszów, próbując w oparciu o garnizon francuski w Leith przywrócić katolicyzm, a obóz papieski chciał zobaczyć Marię także na tronie Anglii i za królową angielską ją oficjalnie uważał. Wizja wchłonięcia Szkocji i Anglii przez Francję niepokoiła nawet Hiszpanię. Szkoccy protestanci zorganizowali rozruchy antykatolickie i antyfrancuskie, w październiku 1559 ogłosili detronizację regentki i wezwali Anglików na pomoc. Elżbieta znalazła się w trudnej pozycji, bo chociaż w jej interesie było wsparcie szkockiego obozu protestanckiego i przegonienie stamtąd Francuzów, to nie mogła sobie pozwolić na wojnę z Francją, ani nie zamierzała zwrócić przeciwko sobie Szkotów, gdyby interwencja zaczęła wzbudzać podejrzenia o chęć odebrania Szkocji niepodległości. W takich okolicznościach Wynter musiał działać nie tylko skutecznie, ale i bardzo rozważnie. Wyszedł z Queenborough na Golden Lyon z tuzinem okrętów wojennych i dwoma statkami zaopatrzeniowymi 27.12.1559, a po rozproszeniu przez sztorm 16 stycznia, zawinął z częścią jednostek do Firth of Forth 21.01.1559/60. Bez wahania zabierał żaglowce francuskie, odcinając zaopatrzenie dla garnizonu Francuzów w Leith, a równocześnie udawano, że znalazł się na wodach szkockich przez przypadek, zmuszony przez złą pogodę, zaś królowa Elżbieta rzekomo o jego poczynaniach nic nie wie. Anglikom ułatwił sprawę zamach na Gwizjuszów we Francji (w marcu 1560), a potem śmierć regentki Marii w czerwcu 1560. Tym niemniej ani flota Wyntera (skutecznie topiąca kolejne okręty francuskie) ani interwencyjna armia angielska nie były w stanie zmusić Leith do kapitulacji. W rezultacie zawarto w lipcu 1560 traktat edynburski, który z jednej strony potwierdzał panowanie na szkockim tronie Marii Stuart, a Anglię i Francję zobowiązywał do nieinterwencji, ale z drugiej strony zmuszał Francuzów do opuszczenia Szkocji po zniszczeniu fortyfikacji w Leith, Dunbar i Eyemouth, a protestantom szkockim dał czas – zanim Maria pojawiła się tam w 1561) na całkowite obalenie (prawne) kościoła katolickiego w kraju, którego królowa była katoliczką. Okręty Wyntera posłużyły w 1560 do odwiezienia Francuzów do Calais. Jego postępowanie podczas tej kampanii władze angielskie oceniły bardzo wysoko. Pomiędzy 1560 a 1562 zakupił dobra ziemskie Lydney w Gloucestershire, które stały się jego siedzibą do śmierci. W tym czasie on i inni członkowie rodziny Winterów wspierali przedsięwzięcia Johna Hawkinsa (przedstawiciela kolejnej potężnej rodziny zaangażowanej w sprawy marynarki), który około 1559 przeniósł się do Londynu i organizował wyprawy do Złotego Wybrzeża w Afryce po złoto i niewolników. William Wynter miał udziały w ekspedycji Johna Hawkinsa, która wyszła z Plymouth w październiku 1562, a przed końcem roku dotarła aż do Sierra Leone, by w kwietniu 1563 zawinąć do małego portu Isabela na Hispanioli. Wynter partycypował też finansowo w kolejnej wyprawie Johna Hawkinsa, w 1564, przeciwko francuskiej Florydzie. On sam dowodził w 1563 (razem z Clintonem) królewskimi okrętami pod Hawrem, a w 1570 eskortował Annę Austriaczkę (oczywiście nie tę, która była potem królową Polski i nie tę, która była później królową Francji) z Niderlandów do Hiszpanii, gdzie panowała (do 1580) u boku Filipa II. W 1572 należał (obok Johna Hawkinsa) do dowódców obarczonych zadaniem oczyszczenia mórz z piratów. Za zasługi dla królowej Elżbiety dostał 12.08.1573 tytuł rycerski. Owdowiał 4.11.1573. W 1576 wysłano go z misją do Wilhelma Orańskiego (do Zelandii) - próbowano odzyskać dobra zagarnięte przez korsarzy z Holandii i Zelandii na angielskich kupcach wspomagających Hiszpanów; łatwo zgadnąć, że misja się nie powiodła. Wkrótce potem jego bardzo dobre dotąd stosunki z rodziną Hawkinsów (a przede wszystkim z Johnem Hawkinsem) zaczęły się psuć i przerodziły w nienawiść trwającą do końca życia. Rozłam nastąpił w 1577, kiedy John Hawkins dostał (1.01.1577/78) nadzwyczaj lukratywne stanowisko Skarbnika Marynarki i natychmiast przystąpił do oskarżania Wyntera o złe zarządzanie w Admiralicji i korupcję. Wynter odpowiedział tym samym i gdyby uwierzyć obu, we dwóch doprowadzali flotę angielską do ruiny. Prawda była oczywiście dużo bardziej skomplikowana, chociaż wg ówczesnego pojmowania obowiązków urzędniczych (nie tylko w Anglii) czerpanie maksymalnych korzyści prywatnych z dzierżenia stanowisk państwowych stanowiło cnotę, a często nawet konieczność (jak w systemie poborców podatkowych żyjących z tego, co wycisną z podatników ponad kwotę oddawaną skarbowi lub oficerów drogo kupujących swe szarże, by móc potem zrekompensować wydatki przez okradanie na dostawach i pensjach własnych żołnierzy oraz przez wykazywanie „martwych dusz”). Ostatecznie żaden z nich – ani Wynter ani Hawkins – posad nie stracili i nie zostali o nic oskarżeni. William Wynter i George Wynter inwestowali w dalsze wyprawy zamorskie, ale czy naprawdę mieli udziały w słynnym rejsie Francisa Drake’a z 1577, czy to tylko legenda – nie bardzo wiadomo. Bez wątpienia Wynter był właścicielem jednego z żaglowców, który służył w eskadrze Drake’a pod Kadyksem w 1587 i innego - w 1588.
W 1578 i 1579/1580 miały miejsce dwie przedziwne inwazje papieskie na Irlandię. W lutym 1578 Anglik Thomas Stukeley wypłynął z portu Civita Vecchia na czele 600 żołnierzy papieskich i ładunkiem broni dla Irlandczyków walczących w Munsterze, ale dotarł tylko do Lizbony, skąd pożeglował z portugalskim królem Sebastianem na wyprawę do Afryki. Druga wyprawa pod auspicjami papieża wyszła w 1579/1580 z La Corunna. Uczestniczyli w niej Hiszpanie i Włosi, a przywódcami byli Irlandczyk Fitzmaurice Fitzgerald i dr Nicholas Sanders, do których (już w Irlandii) przyłączył się lord Desmond; wylądowali w Smerwick blisko zatoki Dingle. William Wynter dowodził eskadrą, która odcięła wszystkie morskie szlaki ewentualnej pomocy lub ucieczki; angielski namiestnik Irlandii, lord Grey, zmusił żołnierzy sił inwazyjnych do kapitulacji, po czym wszystkich (około 500 ludzi) powiesił jako „piratów”, pod pretekstem, że nie mieli oficjalnego listu kaperskiego od papieża albo Filipa II, dokładnie tak jak Drake nie miał wtedy takiego listu od królowej Elżbiety. Następnie dzielny lord Grey rozpoczął kampanię, w której wymordował w Munsterze podobno 30000 Irlandczyków, a Wynter pomógł mu w tym miłym protestanckiemu Bogu dziele oblegając na Wielkanoc 1580 Carrigafoyle Castle nad rzeką Shannon. Zainicjował (proponował to już w 1569) odlewanie lepszych, krótszych dział żeliwnych (zaledwie 9 stóp) i lżejszych (o 500 funtów) do użycia na okrętach, w przeciwstawieniu do dawnych, zbyt długich kolubryn. Wprowadzono je na angielskie żaglowce na początku lat 1580-tych. Następną cegiełkę do swojej sławy William Wynter dołożył w 1588, podczas kampanii przeciwko hiszpańskiej „Niezwyciężonej Armadzie”. Rzekomo dowodził już w 1587 galeonem 28-działowym Foresight, ale wiele wskazuje na to, że tym kapitanem był jego syn, William Wynter. Natomiast Sir William Wynter sprawował w 1588 komendę nad 31/54-działowym galeonem Vanguard. Jako wiceadmirał Ciasnych Wód (pod lordem Seymourem) stacjonujących w lutym na Downs, dołączył 27.07 do sił głównych lorda Howarda pod Calais. Podobno to on zaproponował uderzenie na Hiszpanów branderami (chociaż, jak prawie każdy sukces, i ten ma wielu ojców). Wziął udział w bitwie pod Gravelines 29.07 i został w niej poważnie ranny. Zmarł 20.02.1589 (lub następnego dnia) w Lydney.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz Kluska




Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 1528
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Wodzisław Śląski

PostWysłany: Sob 10:51, 22 Mar 2025    Temat postu:

Panie Krzysztofie dziękuję za odpowiedź.
Poproszę o opisanie losów oficerów angielskich z tego okresu, są nimi Robert Crosse (ok. 1547- 18.10.1611) oraz George Somers (ok. 1554 – 09.11.1610)
Pozdrawiam Janusz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6506
Przeczytał: 1 temat


PostWysłany: Pon 7:26, 24 Mar 2025    Temat postu:

Robert Crosse (Cross) był żeglarzem, korsarzem, admirałem i politykiem. Urodził się zapewne między 1547 a 1552 w hrabstwie Somerset. Niektórzy precyzują, że zdarzyło się to w Charlinch. Jego ojcem był William Crosse z Charlinch, a matką - Elizabeth nieznanego nazwiska panieńskiego albo Anghard (Angharad) Ellis. Ożenił się 10.06.1576 w Londynie z Olyve (Olive) Turner. Mieli syna. W źródłach dotyczących marynarki pojawia się po raz pierwszy jako kapitan żaglowca Bark Bond (czy barku o nazwie własnej Bond) we flocie Francisa Drake’a operującej w Indiach Zachodnich. Został wybrany do Izby Gmin około 1587. W 1587 należał do grupy ośmiu kapitanów, jacy towarzyszyli Drake’owi w wyprawie dla „osmalenia brody króla Hiszpanii”. W 1588 dowodził 33/48-działowym galeonem Hope we flocie Lorda Wielkiego Admirała. Walczył w bitwie pod Gravelines 29.07.1588 topiąc hiszpański galeon Mario Juan. Od kwietnia 1589 dowodził zespołem statków zaopatrzeniowych wysłanych około 22 maja w ślad za eskadrą Francisa Drake’a, która kierowała się do Lizbony, ale uderzyła na port Corunna i udała się potem na południe (Crosse dołączył pod Kadyksem), a ostatecznie na Azory. W 1591 był we flocie lorda Thomasa Howarda (operującej na wodach Azorów) kapitanem 47-działowego okrętu Bonaventure (Bonaventura, Bonadventure). W 1592 we flocie o szybko zmieniających się dowódcach naczelnych (Raleigh, Frobisher), a w końcu w małej eskadrze z Burroughsem (Boroughem), dowodził jako wiceadmirał królewskim okrętem 28/37-działowym Foresight i bardzo się odznaczył. Był jednym z najbardziej aktywnych kapitanów żaglowców, które w sierpniu zdobyły wielką (1600-1700 ton) karakę portugalską Madre de Deus (Madre de Dios). Wg plotek zagarnął łupy warte 10000 funtów (on sam przyznawał się do 2000 funtów), ale ostatecznie i tak wszystkich zdobywców i inwestorów okradła bezczelnie królowa Elżbieta, wpędzając wielu – w tym Crosse’a – w kłopoty finansowe. W sierpniu 1592 owdowiał. W 1594 Crosse szykował kilka okrętów do wzięcia udziału w prywatnej ekspedycji Raleigha, jednak chciwa królowa zatrzymała go i w tym lub następnym roku wysłała na czele dwóch swoich żaglowców, „w zamian” zmuszając do pokrycia kosztów ich wyposażenia (skarżył się, że było to 400 funtów). W 1596 w udanej ekspedycji lorda Essexa i Lorda Wielkiego Admirała do Kadyksu Robert Crosse dowodził 41-działowcem Swiftsure i dostał od Essexa tytuł rycerza. W 1597 rząd zatrudnił go przy realizacji przygotowań do następnej wyprawy lorda Essexa przeciwko Hiszpanom; dowodząc okrętem Lion (Lyon) ruszył w sierpniu na czele zespołu jednostek zaopatrzeniowych floty Essexa. W październiku wysłano go do Pikardii po kilka kompanii angielskich żołnierzy. Pod koniec 1597 i na początku 1598 był kapitanem galeonu Vanguard; operował na kanale La Manche, a w styczniu 1597/98 przewiózł z Dover do Francji posła francuskiego De Maisse’a. W 1599 i 1600 dowodził na Downs 56-działowcem Nonpareil w pośpiesznie zmobilizowanej flocie angielskiej. W kwietniu 1600 chorował, prosił lorda Cecila o pomoc, zaznaczając, że podczas długiej służby dla królowej nie otrzymał żadnej nagrody (poza nic nie kosztującymi władczynię słowami). Przymawianie się przyniosło skutek, bowiem w 1601 dostał 1500 funtów i zarząd portu Newgate w Londynie. Wciąż był wówczas aktywny w parlamencie. Za panowania Jakuba I (od 1603) szybko się starzał i był odsuwany od aktywnej służby oraz od parlamentu, popadając w długi. Podawane są dwie różne daty jego śmierci - 11.08.1611 i 18.10.1611 – oraz wiele możliwych miejsc, jak Charlinch (w Somerset), Marten Abbey (w Essex), Moulsham (w Essex).
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6506
Przeczytał: 1 temat


PostWysłany: Wto 12:17, 25 Mar 2025    Temat postu:

George Somers urodził się w Lyme Regis (Dorset) przed 24.04.1554, ale zapewne właśnie w 1554. Jego rodzicami byli John i Alice Somers. Od młodości zajmował się korsarstwem (może nawet piractwem), także na własnych żaglowcach. Przed 1583 poślubił Joan Haywood. Nie mieli dzieci, które by ich przeżyły. W 1589 wyruszył przeciwko Hiszpanom na czele eskadry czterech żaglowców (flagowym był Flibcote) i przyprowadził do Dartmouth 4 zdobyte jednostki z tak bogatym ładunkiem w gotówce, koszenili i skórach, że admiralska dziesiąta część wyniosła 767 funtów szterlingów w pieniądzach, 44 funty masy w monetach, 11 funtów złota, 4 funty piżma oraz 1650 funtów szterlingów ze sprzedaży koszenili i ponad 283 funty ze sprzedaży skór.
W 1595 wspólnie ze swym przyjacielem Amyasem Prestonem stanął na czele małej eskadry korsarskiej, która pożeglowała do Indii Zachodnich. Była to u zarania część większej ekspedycji odkrywczej Waltera Raleigha zmierzającej do Gujany (dla odnalezienia bajkowego Eldorado), w której Somers i Preston zgodzili się uczestniczyć, jednak finalnie przekształcona w całkiem samodzielny rajd piracko/korsarski na wybrzeża południowej Ameryki. Eskadra Prestona i Somersa składała się z żaglowców Julian, Ascension, Gift, Derling, Angel i pinasy Delight. Okręty miały na pokładzie spory kontyngent żołnierzy, których zamierzano użyć w walkach lądowych, chociaż bardzo wątpliwe, aby były ich rzeczywiście aż 500, jak chcą Hiszpanie. Bardziej realistyczna liczba oscyluje w granicach 200-250. Zespół ruszył w morze dużo później niż główne siły Raleigha i nie wydaje się, aby istotnie jego dowódcy mieli zamiar coś odkrywać - zamierzali po prostu rabować i napychać sobie kieszenie hiszpańskimi skarbami bez żadnych ambicji geograficznych, ani szczerej chęci współpracy z Raleighem. Pod koniec marca Somers na czele większości okrętów oddzielił się w pogoni za napotkanym statkiem, a osamotniony Preston zaatakował i zajął wysepkę Porto Santo niedaleko Madery. Do ponownego spotkania Somersa i Prestona doszło w kwietniu w pobliżu Wysp Kanaryjskich. Tymczasem eskadra powiększyła się o trzy żaglowce korsarskie z Southampton. Po pokonaniu Atlantyku Anglicy pojawili się koło Dominiki w maju 1595. Czy rzeczywiście próbowali się spotkać z siłami Raleigha pod Trynidadem, jak twierdzą niektórzy, jest mało prawdopodobne (pewno chodziło tylko o zachowanie pozorów). W każdym razie po krótkim odpoczynku ruszyli od razu ku wybrzeżom kontynentu, docierając 22 maja do wyspy Margarita oraz wysepek Coche i Cubagua u wybrzeża dzisiejszej Wenezueli. Atak na wyspę Margarita został odparty, za to na Coche napastnicy pojmali kilku Hiszpanów i ich czarnych niewolników poławiających perły, także trochę samych pereł, po czym pojawili się pod pobliskim miastem Cumaná. Mieszkańcy zaproponowali okup pieniężny za zostawienie ich w spokoju. Preston i Somers go przyjęli, podążając pod koniec maja lub na początku czerwca dalej na zachód, ku miastu Santiago de León de Caracas i jego ufortyfikowanemu portowi La Guaira. Opis zdobycia i spalenia Caracas podałem w losach Prestona. Anglicy złupili jeszcze miasto Coro i odpłynęli do Anglii, zawijając tam we wrześniu 1595.
W 1599 George Somers dowodził 26-działowym galeonem Adventure na wodach irlandzkich. W 1600 był kapitanem 38-działowego galeonu Vanguard, wyposażanego przeciwko hiszpańskim korsarzom z Dunkierki. Dowodził w 1601 galeonem 33-działowym Swiftsure w eskadrze Richarda Levesona brawurowo atakującej Hiszpanów u wybrzeży Irlandii. Na przełomie 1601/1602 był najpierw kapitanem 34/38-działowego galeonu Garland, a potem (do maja 1602) 32/29-działowego galeonu Warspite we flocie adm. Levesona. Od maja 1602 sprawował komendę nad 38/40-działowcem Due Repulse. W 1603 znów dowodził okrętem Warspite, na wodach kanału La Manche. W tym samym roku nagrodzono go tytułem rycerskim (już za panowania Jakuba I). Od 19.03.1603/1604 do 10.02.1609/1610 był członkiem parlamentu. Mianowano go burmistrzem rodzinnego Lyme Regis. Zaangażował się w działalność osadniczą w Ameryce Północnej. W 1606 stał się jednym z założycieli Kompanii Londyńskiej (której powierzono „odnowienie” kolonii w Wirginii), został jej admirałem w 1609. W czerwcu 1609 wyszedł z kanału La Manche na Atlantyk w roli admirała eskadry 9 żaglowców; statkiem flagowym, Sea Venture, dowodził szyper Newport, a pełniącym obowiązki gubernatora nowej kolonii w Wirginii miał być Thomas Gates. Po rejsie via Azory w eskadrę uderzył pod koniec lipca straszliwy sztorm rozpraszając żaglowce (chociaż większość dotarła szczęśliwie do Jamestown) i wpędzając na rafę przy Bermudach flagowiec Sea Venture, na którym przebywali zarówno Somers, jak Gates. Dzięki ich energicznemu i zdolnemu przywództwu rozbitkowie się uratowali, przetrwali 10 miesięcy na bezludnej wyspie (zbudowali domy i kościół zapoczątkowując kolonizację Bermudów), a nawet z czasem wybudowali dwa nowe żaglowce ze szczątków Sea Venture oraz lokalnego drzewa nazywanego przez nich „cedrem bermudzkim” (naprawdę chodziło o jałowiec bermudzki) i mogli kontynuować rejs. George Somers na zbudowanej na Bermudach pinasie Patience nie tylko dotarł w maju 1610 do Jamestown, ale też poprowadził ją znów na Bermudy, dla zapewnienia osadnikom w Wirginii zaopatrzenia. Na jego cześć wyspy zwane dziś Bermudami nosiły przez pewien czas nazwę Somers Islands. Zmarł tam jednak 9.11.1610.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz Kluska




Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 1528
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Wodzisław Śląski

PostWysłany: Śro 9:37, 26 Mar 2025    Temat postu:

Panie Krzysztofie dziękuję za odpowiedzi.
Poproszę o opisanie losów oficerów angielskich, są nimi Rober Southwell (ok. 1563- 12.10.1598) oraz William Brooke (11.12.1565 – 10.12.1597).
Pozdrawiam Janusz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6506
Przeczytał: 1 temat


PostWysłany: Pią 7:20, 28 Mar 2025    Temat postu:

Robert Southwell był zdecydowanie bardziej politykiem i wielkim feudałem niż żeglarzem. Urodził się w 1563 w Woodrising (Norfolk) jako syn Thomasa Southwella i jego drugiej żony Mary (z domu Mansell). Już w wieku czterech lat (1567) odziedziczył po ojcu rozległe dobra w Norfolk. W młodości podróżował po Włoszech, gdzie zdobywał wykształcenie. Świadectwo ukończenia nauk uzyskał w 1580. Związał się z rodziną Howardów (z gałęzi Effingham) i ożenił się w kwietniu 1583 z Elizabeth Howard, córką Charlesa Howarda z Effingham (od 1596 hrabiego Nottingham), damą dworu królowej Elżbiety. Zmajstrowali czterech synów i cztery córki. Bogactwo, bardzo wpływowa rodzina własna, a jeszcze bardziej teścia, zapewniły mu karierę. Kiedy Charles Howard został wybrany w 1585 przez królową na Lorda Wielkiego Admirała, uzyskał dla zięcia od razu (albo w 1587) posadę Wiceadmirała Norfolk (dożywotnio) i tytuł rycerski. Już od około 1584 Robert Southwell miał stanowisko sędziego pokoju w Norfolk. W 1588 do odparcia ataku hiszpańskiej Armady lord Howard zmobilizował przede wszystkim byłych korsarzy, a wśród nielicznych oficerów innego pochodzenia preferował członków własnej rodziny. W tej sytuacji Robert Southwell pełnił oczywiście rolę wiceadmirała, a jego okrętem flagowym był 56-działowiec Elizabeth Jonas. Od 1589 do 1590 dzierżył stanowisko Wielkiego Szeryfa Norfolk. W 1596 w udanej ekspedycji lorda Essexa i Lorda Wielkiego Admirała przeciwko Kadyksowi sir Robert Southwell dowodził 60-działowcem Lion (Lyon). Teść zapewnił mu mandat poselski w Izbie Gmin w 1597. Jednak Robert Southwell wiele się nie nadebatował, bowiem zmarł już 12.10.1598 w Woodrising.
Był odległym krewnym innego Roberta Southwella, wybitnego poety, którego dobrotliwa królowa Elżbieta (całkowite przeciwieństwo siostry, Marii Krwawej) kazała za fakt bycia księdzem katolickim powiesić, żywego odciąć, wykastrować i wypatroszyć, a na zakończenie poćwiartować (w 1595).
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6506
Przeczytał: 1 temat


PostWysłany: Sob 7:45, 29 Mar 2025    Temat postu:

William Brooke należał do grupy typowych dla swojej epoki „złotych młodzieńców”, a chociaż bił się w różnych miejscach i w różnym charakterze, to jego związek z marynarką był naprawdę bardzo nikły. Urodził się 11.12.1565 jako syn bardzo wpływowego polityka Williama Brooke’a, dziedzicznego barona Cobham, i jego drugiej żony Frances Newton, wśród gromady rodzeństwa. Dzięki tatusiowi już w 1584 dostał się do parlamentu („wybrany” z Rochester). Walczył na kontynencie w armii hrabiego Essexa wspierającej protestantów przeciwko katolikom w wojnach religijnych we Francji. Kiedy Essex otrzymał 21.07.1591 nominację na naczelnego wodza i przeprawił się z Dover do Dieppe z 4 tysiącami żołnierzy, miał u boku m.in. Brooke’a. Essex obległ Gournay, które padło 27.09 i hojnie rozdał tytuły rycerskie swoim zwolennikom (aż 21 osobom). Ponieważ William Brooke dostał ten tytuł właśnie we wrześniu 1591 pod Rouen czy pod Dieppe, jest niemal pewne, że znalazł się wśród wyżej wymienionych. Hulał jak inni mu podobni i na jakiś czas wyjęto go nawet spod prawa za długi. Obracał się stale w towarzystwie Essexa i właśnie dlatego w czerwcu 1597 podczas wyprawy hrabiego przeciwko Hiszpanom na wodach Azorów sir William Booke był kapitanem 33/41-działowego galeonu Dreadnought. W tym samym roku jakoś uporał się z długami i otrzymał (w czerwcu) synekurę opiekuna Wielkiego Parku Eltham. Jednak w grudniu 1597 na skutek nieokrzesania obraził Elizabeth Leighton, będącą w ciąży kochankę Thomasa Lucasa z Colchester. Został przez niego wyzwany na pojedynek na szpady czy rapiery w Mile End Green (Londyn), podczas którego otrzymał śmiertelną ranę i zmarł 10.12.1597. Zwycięzca musiał uciec z Anglii i dopiero w 1603 król Jakub go ułaskawił.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz Kluska




Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 1528
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Wodzisław Śląski

PostWysłany: Nie 9:21, 30 Mar 2025    Temat postu:

Panie Krzysztofie dziękuję za odpowiedzi.
Poproszę o opisanie losów oficerów angielskich, są nimi Richard Grenville (06.06.1542- 10.09.1591) oraz John Burgh (ok. 1562 – 1594).
Pozdrawiam Janusz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6506
Przeczytał: 1 temat


PostWysłany: Śro 6:06, 02 Kwi 2025    Temat postu:

Richard Grenville (Greynvile, Greenville, Greenfield) to – w przeciwieństwie do następnego (Johna Burgha) - jedna z najsłynniejszych i równocześnie najbardziej kontrowersyjnych postaci w Royal Navy, a ostre spory na temat jego charakteru i postępowania zaczęły się już wtedy, gdy żył i nie ustały do dzisiaj. Urodził się w czerwcu 1542 w Buckland Abbey koło Yelverton (Devon). Zdaniem Ralegha (Raleigha), nie zawsze dobrze poinformowanego (jak i w tym przypadku) mimo pokrewieństwa i bezpośrednich kontaktów, ojciec Richarda Grenville’a zginął w 1545 jako kapitan słynnego okrętu Mary Rose. Matką była Thomasine Cole. W wieku 17 lat Richard Grenville rozpoczął studia w Inner Temple. Jako wciąż bardzo młody człowiek uczestniczył 19.11.1562 w awanturze koło kościoła St. Clement Danes (w Westminsterze), podczas której zabił człowieka. Pozycja społeczna i bogactwo sprawiły, że za zabójstwo został wyjęty spod prawa tylko na trzy miesiące, a potem wszystko mu darowano. Miał duże dobra w hrabstwie Devon i Kornwalii (po ojcu i po dziadku; ten ostatni żył dłużej), potem (od 1569) też w Irlandii i był bardzo bogaty, co pozwalało mu uważać się za kogoś lepszego niż Francis Drake, z rodziny drobnych dzierżawców. Nie cierpieli się też serdecznie. Grenville zaczynał karierę w armii i za żołnierza uważał się do końca życia. Około 1565 ożenił się z Mary St. Leger. Mieli dzieci. W 1566 walczył na Węgrzech przeciwko Turkom, ale rzekomy udział w bitwie morskiej pod Lepanto w 1570 to bajka. Już w 1568 mianowano go szeryfem w Cork. W 1571 wybrano go do parlamentu. W 1574 szykował się do wyprawy na Morza Południowe (prawdopodobnie przez Cieśninę Magellana), wybrał sobie już nawet flagowiec – Castle of Comfort, ale w 1573 i 1574 królowa Elżbieta próbowała poprawić stosunki z Hiszpanią i wyprawę odwołano. W 1574 Grenville był powszechnie nazywany „wielkim piratem” nie tylko w Hiszpanii, co zrozumiałe, lecz także we Francji. W 1576 Castle of Comfort, posiadany i wyposażony wspólnie z Williamem Hawkinsem, zdobył w całkowicie piracki sposób francuski żaglowiec z St. Malo. Bretończycy oskarżyli ich o piractwo przed angielskim sądem, ale oskarżeni wyłgali się w maksymalnie kłamliwy i bezczelny sposób, twierdząc, że rzekomo właścicielem pirackiej jednostki był Francuz, jedyny w załodze Castle of Comfort. Generalnie, jak inni mu współcześni Anglicy, Grenville niezbyt się przejmował odróżnianiem, czy zdobywa łupy legalnie jako korsarz, czy po prostu jako pirat. Co nie przeszkadzało mu – rzecz równie charakterystyczna dla epoki – uczestniczyć w śledztwach (był Wielkim Szeryfem Kornwalii od 1576) w sprawie piractwa innych (np. w 1577 i 1581), skazywanych na śmierć. Przy okazji próbował wrobić rodziny podsądnych w procesy o czary. „Zasłużył” się także w wyłapywaniu księży katolickich, potem w okrutny sposób mordowanych. W 1577 dostał tytuł rycerza. Jego biograf skupiał się głównie na pozytywnych (jak on to rozumiał) cechach charakteru Grenville, podkreślając przy okazji ich typowość wśród żeglarzy epoki elżbietańskiej: pracowitość, nieustępliwość, niestrudzoność, poświęcenie, religijność; mniejszy nacisk kładł na równie ważne: zachłanność, kłótliwość, brutalność, okrucieństwo, gwałtowność. Kiedy w latach 1577-1580 Drake zrealizował z głośnym sukcesem swój słynny rejs dookoła świata na wodach, na które trzy lata wcześniej nie pozwolono wybrać się Richardowi Grenville (i wiele wskazuje na to, że ściągnął od niego całą koncepcję), wściekły Grenville wycofał się do swojej ukochanej posiadłości w Buckland Abbey, zajął doglądaniem plonów i pełnieniem obowiązków szeryfa Kornwalii. W latach 1584-1586 ponownie zasiadał w parlamencie. W 1585 sir Richard Grenville dowodził - pod auspicjami Waltera Ralegha (Raleigha) pierwszą ekspedycją amerykańską, w której partycypowała królowa dostarczając flagowiec Tiger (Tyger). Eskadra składała się z 7 żaglowców; wyszła z Plymouth 5.04 lub 9.04, dotarła do Dominiki w Indiach Zachodnich 7 maja, a pod koniec czerwca do wybrzeży Ameryki (Roanoke). Kiedy jeden z Indian ukradł srebrny kubek, poczucie sprawiedliwości kazało Grenville’owi spalić całą wioskę krajowców. Tyranizował też własne załogi i kolonistów, zwłaszcza tych wyżej urodzonych. Wkrótce jednak odpłynął do Anglii, ku wielkiej uldze pozostałych; zawinął do Plymouth 18.10.1585, zdobywając po drodze hiszpański statek Santa Maria, na pokład którego wdarł się osobiście w łodzi improwizowanej ze skrzynek (przypuszcza się, że normalne łodzie okrętowe zostawił do użytku osadników w Wirginii). Był oskarżany o ukrycie przed udziałowcami poważnej części cennego łupu z pryzu. Od 1587 organizował obronę zachodnich hrabstw przed spodziewaną inwazją Hiszpanów. W 1588 proponowano mu udział w wypadzie eskadry Drake’a, ale podobno uznał, że podleganie rozkazom osobistego wroga i do tego „parweniusza” nie wchodzi w grę. Tym niemniej przysłał do Plymouth trzy galeony, z których jednym dowodził jego syn. Sam zajął się organizacją obrony zachodnich wybrzeży, potem służył w Irlandii na okręcie Tyger (Tiger). Jego ostatnia walka w życiu, w 1591 na pokładzie Revenge, pobudzała do refleksji jemu współczesnych i wielu nie pozostawia obojętnymi dzisiaj. Istnieje z niej siedem bezpośrednich lub prawie bezpośrednich relacji. Bardzo życzliwa i wręcz panegiryczna - Waltera Raleigha; bardzo krytyczna – Williama Monsona; Richarda Hawkinsa; Holendra Van Linschota, ówczesnego mieszkańca Azorów; hiszpańskiego oficera walczącego w tym starciu; Williama Camdena, który miał wgląd we wszystkie oryginalne dokumenty za panowania królowej Elżbiety; Petera Carewa. 5 kwietnia 1591 lord Thomas Howard został wysłany na Azory, z sir Richardem Grenville’m jako wiceadmirałem. Ich flota składała się z 7 galeonów królewskich, kilku pinas, barku i wielu żaglowców z zaopatrzeniem, w sumie 17-20 jednostek. Na początku maja dotarto do Azorów. Celem było przechwycenie hiszpańskiej floty wracającej z Indii Zachodnich. Dla jej osłony z Hiszpanii skierowano na spotkanie wielką flotę eskortową (53-55 jednostek – galeonów, naw, flibotów, karawel, zabras), którą dowodził don Alonso de Bazan. Pod koniec sierpnia, kiedy Anglicy znajdowali się już od miesiąca u wysp Flores i Corvo, de Bazan pojawił się koło wyspy Terceira. Niezależnie polujący na statki u wybrzeży Hiszpanii Clifford, hrabia Cumberland, dostrzegł to ogromne zgrupowanie i przez jednego ze swoich kapitanów w porę ostrzegł Howarda. Tym niemniej Anglicy nie byli w stanie ruszyć natychmiast – załogi rozproszyły się na lądzie, w poszukiwaniu balastu (wymieniano szkodliwe odpadki z ładowni na czyste kamienie), wody, żywności i wszystkiego co się dało złupić; żaglowce bez balastu były zbyt lekkie i niestateczne, ludzie chorzy i rozprzężeni. W pośpiechu podnoszono kotwice i stawiano żagle, na części angielskich jednostek trzeba było przeciąć liny kotwiczne. Ostatecznie udało się wycofać wszystkim, poza Revenge. Przyczyny, dla których akurat ten galeon nie odszedł na czas, przedstawiane są przez świadków rozmaicie, w zależności od stosunku do Grenville’a. Richard Hawkins pisał, że „Grenville wybrał raczej poświęcenie życia i narażenie się na wszelkie niebezpieczeństwa niż złamanie swoich obowiązków, polegających na zebraniu wszystkich, którzy znajdowali się na brzegu, chociaż z ryzykiem dla okrętu i reszty załogi.” Camden twierdził, że „honor nie pozwolił wiceadmirałowi zwrócić się tyłem ku przeciwnikowi”. Jednak William Monson, którego losy opisywałem wcześniej, uważał, że przykładem właściwego postępowania była droga wybrana przez lorda Thomasa Howarda, który zadbał o możliwość natychmiastowego podniesienia kotwicy i na czas powiadomił wszystkich pozostałych kapitanów. Jego zdaniem Grenville był po prostu uparty i nierozważny; nie uwierzył w informacje o armadzie skierowanej do ataku na nich, uważał dostrzeżone jednostki hiszpańskie za prawie bezbronne statki wracające z Indii Zachodnich; gdy jego szyper i inni zwrócili uwagę na konieczność i sens podążania za Howardem, rzucił się na nich z wściekłością i odmówił ruszenia okrętu, grożąc powieszeniem każdemu, kto spróbuje postawić żagle. Raleigh pisał za to o swoim kuzynie, że na inne postępowanie niż wystawienie się na atak całej hiszpańskiej floty nie pozwalała Grenville’owi „wielkość jego umysłu”, mając na myśli siłę charakteru. W każdym razie doszło do samotnego starcia Revenge z wielkimi galeonami zespołu Bazana, San Felipe i San Bernabe, a ostatecznie z kilkoma okrętami naraz – Hiszpanie pisali o pięciu, Linschoten o „7 lub 8”, Raleigh wyśrubował tę liczbę do 15, co oczywiście najchętniej przyjmują Anglicy. Na początku walki (ogień otwarto 31.08 około godz. 15) swoją pomoc oferował kapitan małego zaopatrzeniowca George Noble (George Noble of London), ale Grenville dumnie ją odrzucił. Revenge desperacko stawiał opór, tracąc ostatecznie wszystkie maszty. Rewanżował się na tyle skutecznie, że zatopił nawet dwa z atakujących go okrętów – Ascuncion i Serena. Richard Grenville pozostawał na górnym pokładzie, ponury, wystawiony na ostrzał, zdeterminowany i zawzięty, demonstrując niezachwianą odwagę. Wkrótce stał się celem hiszpańskich muszkieterów – dostał postrzał w tułów, potem w głowę. Wg opisu Raleigha po 15 czy 16 godzinach walki, kiedy skończyła się ostatnia baryłka prochu, złamano wszystkie piki, było około 40 zabitych najlepszych ludzi, a większość pozostałych ranna, Grenville chciał zatopić swój okręt, ale większość pozostałych oficerów temu zapobiegła. Bazan zgodził się przyjąć kapitulację i odesłać wszystkich pozostałych przy życiu do Anglii, po uzyskaniu przyrzeczenia stosownego okupu od „dżentelmenów” na pokładzie. Umierającego Grenville’a kazał przenieść na swój własny flagowiec San Pablo. Angielski wiceadmirał zmarł po dwóch lub trzech dniach, więc faktycznie z reguły podawana data 10.09.1591 jest błędna. W ostatnich słowach przeklinał podobno tych członków swojej załogi, którzy poddali Revenge, nazywając ich zdrajcami i psami. Zdaniem niektórych autorów nie wiadomo, co zwycięzcy zrobili z ciałem, ale na ogół uważa się, że Grenville został o pochowany z honorami w morzu. Jego ostatnia walka to dla jednych symbol heroizmu, odwagi i poświęcenia dla ojczyzny, dla innych – nieumiejętności rozeznania sytuacji, oślego uporu i pogardy dla otoczenia. Analizując szczegółowo wszystkie fazy i okoliczności starcia, zwłaszcza aspekty ruchowe, dochodzi się czasem do wniosku, że poświęcenie kapitana, oficerów i marynarzy z Revenge umożliwiło sprawną ucieczkę pozostałych okrętów zespołu Howarda. Straty ludzkie były wielkie, a ciężkie uszkodzenia walczących żaglowców hiszpańskich przyczyniły się do tego, że w następnych, sztormowych dniach zatonęło ich w sumie kilkanaście (w tym pryz). Niezależnie od postawy i motywów samego Grenville’a, bohaterstwo i niezłomność także reszty załogi w beznadziejnej sytuacji nie przestaje zdumiewać do obecnych czasów.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna -> Okręty wiosłowe, żaglowe i parowo-żaglowe / Pytania, odpowiedzi, polemiki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 166, 167, 168, 169  Następny
Strona 167 z 169

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin